Meryl jak zwykle świetna, pokazała po raz kolejny, że umie zagrać każdą rolę, młodzi także naprawdę fajnie ( szczególnie spodobała mi się postać Harleya ). Martin mi przypadł najbardziej do gustu, ale może to dlatego, że choć rozumiałam wszystkich bohaterów, bo zdarzało mi się być w tej samej sytuacji, co oni, to właśnie Martina zrozumiałam najlepiej.
Świetna romantyczna komedia, nieszablonowa i naprawdę zabawna, idealna w zimowy wieczór :)
SPOILER! Choć najchętniej zobaczyłabym w zakończeniu Jane i Adama jako parę... :) (i mogę sobie dopowiedzieć, że może tak później było, biorąc pod uwagę ich relacje, co mnie cieszy ;))