Trochę się obawiałem o ten film, bo poprzedni obraz Nancy Meyers "Holiday" zawiódł mnie na całej linii i bałem się, że i "To skomplikowane" okaże się totalnie przegadaną i nie śmieszną komedią, której oglądanie będzie kolejną męczarnią. Kibicowałem jednak tej produkcji od momentu gdy dowiedziałem się, iż Nancy zaczyna pisać scenariusz specjalnie z myślą o Meryl Streep, a w projekcie będzie brał udział również fantastyczny Alec Baldwin i zabawny Steve Martin. Wyglądało więc na to, iż po nieudanym romansie z historią o młodszym pokoleniu bohaterów, reżyserka wraca do trochę dojrzalszych tematów, które poruszała już w genialnym "Lepiej późno niż później". Miałem więc nadzieję, że skoro wiekowo oba te filmy są dość podobne to i "To skomplikowane" również okaże się fantastyczną rozrywką, do której z chęcią będę mógł wracać jeszcze wiele razy. Po seansie mogę powiedzieć, iż nie zawiodłem się i co więcej nawet nie przypuszczałem, że tak dobrze się wybawię na tym filmie.
Meryl Streep gra tutaj Jane, matkę trójki dorosłych już dzieci, która na co dzień prowadzi restaurację (pewne podobieństwo z niedawną rolą w "Julie & Julia" wyraźne widoczne) i (dopiero od niedawna) utrzymuje przyjazne stosunki z byłym mężem Jakiem (Baldwin), z którym dziesięć lat temu wzięła rozwód. Jane z trudem przeżyła rozstanie z mężem, ten natomiast wziął ślub z dużo od siebie młodszą Agness. Sytuacja komplikuje się gdy na uroczystości ukończenia szkoły ich syna, zaczynają wspominać stare dobre czasy, świetnie się razem bawią i... trafiają razem do łóżka. Romans z byłym mężem jest dla Jane czymś kompletnie nie do pomyślenia (dla jej przyjaciółek jest natomiast niezwykle sprytną zemstą na Agness). A na horyzoncie już niedługo pojawia się Adam - architekt zajmujący się rozbudową domu Jane, który stara się o jej względy...
Już dawno tak dobrze i tak szczerze nie uśmiałem się na żadnej komedii. Są w "To skomplikowane" bowiem momenty w których cała sala dosłownie ryczała ze śmiechu, najczęściej dzięki fantastycznie napisanym dialogom Meyers. Sam przynajmniej dwa razy autentycznie popłakałem się ze śmiechu, bo żarty Nancy nie są po prostu dobre, czy normalnie zabawne, one walą po całości i nie sposób się im nie poddać. Meyers prezentuje nam kolejne zabawne momenty z niebywałą klasą, dzięki czemu nawet te odważniejsze dowcipy i dość sprośne żarty ("To skomplikowane" to pierwszy film Nancy z kategorią R) wyszły bardzo dobrze i choć często są na granicy, to nie zniżają się do okropnego poziomu idiotycznych komedii dla nastolatków. Ogromna w tym zasługa głównych aktorów, którzy wynieśli tą historie na wyszły poziom i którym udało się nie sprowadzić tej historii do głupiutkiej komedyjki. W ich wykonaniu nawet zwyczajne sitcomowe żarty wyglądają niezwykle naturalnie, prawdziwie i dobrze.
Na pierwszy plan wybija się oczywiście boska Meryl Streep, która kolejny już raz zagrała perfekcyjnie i niezawodnie. Jak się bowiem okazuje Streep to również fantastyczna aktorka komediowa, bo część żartów opiera się tylko i wyłącznie na jej zachowaniu i gdyby role Jane otrzymała inna aktorka, to te z pozoru zwyczajne sceny (które dzięki Streep nabrały akcentu humorystycznego) stałyby się po prostu zwykłe. Jej wzrok, mimika twarzy (jak choćby w scenie w windzie), każdy gest w wykonaniu Streep są niezwykle dopracowane i zabójczo śmieszne. Partneruje jej wcale nie gorszy Alec Baldwin, który kolejny już raz udowodnił, że ma niezwykłe wyczucie do komedii i nawet grając z kamienną twarzą, potrafi być niesamowicie zabawny. O dziwo tylko Steve Martin, aktor typowo komediowy, wypadł trochę blado w porównaniu z nimi, choć może takie było zamierzenie Nancy, by jego postać była najbardziej spokojna. Z pewnością jednak całej trójce należą się ogromne brawa, bo razem tworzą niezwykle sympatyczną grupę.
"To skomplikowane" to nie tylko świetna komedia, ale także nie głupi film o dojrzewaniu, o poszukiwaniu właściwej miłości, o niepewności, o trudności w podejmowaniu właściwych decyzji, których nie jest się pewnym. To obraz pokazujący, że życie nie kończy się po rozwodzie, choć potrafi być bardzo bolesne. Film niezwykle miły i sympatyczny, spokojny gdy trzeba, unikający ckliwych scen, czy przesadnego moralizatorstwa. Niestety jest odrobinę za długi, przez co momentami zaczyna trochę za bardzo zwalniać, ale całe szczęście wszystkie żarty są tu równomiernie rozłożone i dawkowane w odpowiednich ilościach, przez co przez te kilka zwolnień przechodzi się bez większego bólu. Historia toczy się tu co prawda bardzo spokojnie, ale dzięki temu można się nią do woli nacieszyć, nie będąc nieustannie bombardowanym niezliczoną ilością żartów, serwowanych jak z karabinu maszynowego. Nancy natomiast z pewnością należą się ogromne brawa, jeśli nie owacja na stojąco, za kilka wprost genialnych scen. Zobaczyć Meryl Streep na haju lub mówiącą jak to uwielbia dużą ilość spermy, to doświadczenie wprost bezcenne.
8,5/10