To tylko film, a w filmach częste są takie cudowne nawrócenia. Ale w życiu tacy ludzie się nie zmieniają,co najwyżej stają się bardziej przebiegli i ukrywają swoją prawdziwą naturę.

'Tylko film'. To, że jest to film, a nie rzeczywistość nie oznacza, że nie musi się trzymać kupy. Albo jest wredna i zostaje taka do końca, albo chce się zmienić i wtedy nie mają prawa zaistnieć sceny wymienione przeze mnie wyżej (piosenka w samochodzie i pogadanka przy lustrach). Połączenie tych dwóch elementów sprawia, że Joanna po prostu wystraszyła się rozstania i naaaaagle zrobiła się dobra (co jest przecież niemożliwe), a mówiąc, że chciała się odciąć od przeszłości zwyczajnie kłamała, co powinno tylko utwierdzić jej przyszłą szwagierkę w przekonaniu, że nadal trzeba dopilnować, by brat nie wziął z nią ślubu. Głupie to.

Masz rację, że ona się przestraszyła rozstania i stąd ta cała skrucha. Właśnie o to mi chodziło, że jeśli to miała być wiarygodna historia, to główna bohaterka nie powinna się na to nabrać. Ale twórcy tego filmu chcieli, żebyśmy uwierzyli w tą przemianę, bo konieczny był happy end. Moim zdaniem ta zapowiedź wielkiej przyjaźni między dziewczynami też była przesadą.

Otóż to, bądźmy realistami. Kto chciałby się przyjaźnić z osobą, która przez całe liceum gnębiła i poniżała?

Też się nad tym zastanawiałam, bez sensu takie nagłe nawrócenie zważając na owe sceny w samochodzie i w łazience. Jedyne co jakoś usprawiedliwia taką niekonsekwencję to sytuacja gdy rozmawiała z Ramoną, że żałuje, że postępowała tak a nie inaczej, można liczyć na to, że z nią była szczera co do tego.

Mam nadzieję, że Twoje pytanie nie skłoni twórców do stworzenia drugiej części :)

Też mam taką dzieję ;P