Zdecydowanie najlepszy film jaki powstal o legendarnym strozu prawa na Dzikim Zachodzi. Smiem twierdzic ze rowniez najlepsza rola jaka zagral w swej karierze Kurt Rusell. Jesli ktos jeszcze nie widzial to koniecznie musi nadrobic zaleglosci!
Wspaniały film, oglądałam go wiele razy, ale z prawdą ma niewiele wspólnego. To chyba dpbrze, bo Wyatt Earp w rzeczywistości nie był taki fajny, Kate Elder nie wyglądała jak Joanna Pacuła, a Doc Holliday na pewno wyglądał dużo gorzej niż Val Kilmer. Michael Biehn jest super jako Johnny Ringo. W ogóle film jest super, a prawda historyczna nie zawsze jest najważniejsza.
Kate była w rzeczywistości brzydka jak noc, nie bez kozery nazywali ją "big nose". Doc Holliday rzeczywiście wyglądał na pewno gorzej, ale podobało mi sie jak Kilmer oddał jego charakter...Pasuje do tego, co mówił o nim Wyatt.
Mi się ten film średnio podobał. Michael Biehn i Val Kilmer rzeczywiście zagrali koncertowo, ale Kurt Russell według mnie tak sobie. Prawdy historycznej to tam było bardzo mało:
-Wyatt Earp chodził cały czas w czarnym garniturku uczesany jakby dopiero co wyszedł od lekarza
-w pojedynku w zagrodzie O.K. Doc Holliday też został ranny, a jakoś tego nie zauważyłem
-Kate Elder była prostytutką, a w filmie tego nie zauważyłem
-Morgana Earpa podobno zabił Johnny Ringo, w filmie tego nie było
Ale w napięciu na pewno trzymał. Zastanawiałem się nad 7/10, ale w końcu dałem 6/10.
Oczywiście chodziło mi o to, że Wyatt Earp był uczesany jakby dopiero co wyszedł od fryzjera, a nie od lekarza.
Nigdzie nie jest napisane "Wyatt Earp - Historia prawdziwa." Gdyby film pokazywał czyste fakty(których do końca i tak nikt nie zna), nie byłby taki dobry. A tak mamy wspaniały, bardzo rozrywkowy western.
Russell miał kilka świetnych momentów, ale rzeczywiście nie jest to jego najlepsza rola. Za to Kilmer powinien był zostać nominowany do Oscara, ale oczywiście Akademia często popełnia błędy i nominacji nie było.
A idąc dalej, to nie Doc Holliday zabił Ringo. Ta historia obrosła już tyloma legendami, że niestety już trudno w filmach o niej o jakiekolwiek fakty historyczne. Zresztą zauważ, że "My Darling Clementine" ("Miasto bezprawia"), który był bodajże drugim filmem o tej tematyce, było zupełnie historycznie niezgodne z prawdą. Ja mam do "Tombstone" pewnego rodzaju sentyment, bo dawno, dawno temu przypomniał mi o dobrych westernach :) I na pewno jest zdecydowanie lepszy niż "Wyatt Earp", który był dla mnie zdecydownaie zbyt rozwlekły i całkowicie bez charakteru.
Reżyser "Miasta Bezprawia" znał Wyatta Earpa, więc myślałem że ten film jest najbardziej zgodny z prawdą. Ale skoro mówisz, że jest najmniej zgodny z prawdą to muszę go obejrzeć, żeby samemu się przekonać.
Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się z Wami wszystkimi iż TOMBSTONE jest super no i w ogóle gra aktorska świetna ale po kilku latach muszę stwierdzić iż western WAYATT EARP z Kevinem Costnerem bardziej mi się podobał.Trochę długi bo film trwa 191 minut ale warto go zobaczyć.Cała historia bardziej rozbudowana no i gra aktorska też na wysokim poziomie. Gorąco polecam tym co nie widzieli jeszcze :)