Bardzo pozytywne zaskoczenie, bo film dobrze zagrany i interesujący. Tony to życiowy nieudacznik, bez partnerki, bez przyjaciół, bez ambicji, bez celu i od dwudziestu lat bez pracy. Mężczyzna lubi oglądać stare filmy akcji ("First Blood", "Enemy Territory") na kasetach video. I od czasu do czasu zabija jemu podobnych wyrzutków społeczeństwa, osoby niewidzialne, o które nikt się nie troszczy... Tony jest cichy, spokojny, rzadko rzuca się w oczy, choć czasem krewkich typów wkurza nachalnym spojrzeniem.

Inteligentny brytyjski serial killer movie, którego akcja została osadzona w Londynie. Gra aktorska jest bardzo dobra, Peter Ferdinando świetny w głównej roli. Film jest mroczny i niepokojący, acz niepozbawiony humoru. Rozbawiły mnie szczególnie konwersacja Tony'ego z pośrednikiem pracy i jego późniejsza rozmowa kwalifikacyjna. Sceny przemocy są całkiem sugestywne, choć film nie ocieka krwią. Tony zabija z powodu odrzucenia albo gdy czuje się zagrożony. To nie morderca niezorganizowany z "Angst" (1983) Geralda Kargla, który musi zabijać, by zaspokoić dręczące go mordercze fantazje.

W przypadku "Tony" miałem skojarzenia z prawdziwym seryjnym mordercą mężczyzn Dennisem Nilsenem (zabijanie dla towarzystwa, smród z kanalizacji, trzymanie ciał w mieszkaniu i rozmawianie z nimi). Ogromny plus także za realistyczne pokazanie Londynu jako miasta pełnego ćpunów, cwaniaczków i wyrzutków. "Tony" to film o ludziach ignorowanych, nieprzystosowanych, ale także o wielkomiejskiej alienacji i banalnej rzeczywistości, z którą tak często się stykamy. Czas trwania: 72 minuty.