W wielu wątkach trwają dyskusje "technologiczne". Że androidy po resecie zachowują pamięć. Że 100% inteligencja jest słaba. Że ile by to kosztowało. I tak dalej. Tak jakby podobne androidy już były na wyciągnięcie ręki i można by na ten temat coś sensownego powiedzieć.
A przecież wiadomo, że gdyby nawet udało się za kilkadziesiąt lat takiego androida skonstruować, to wtedy już na pewno dawno nie będzie dzisiejszych smartfonów i pendrive'ów, Wi-Fi, rownież prawie cała terminologia będzie inna, i tak dalej.
Taka "technologiczna" dyskusja już z góry nie ma sensu i zresztą nie o tym jest ten film. Technologia tutaj to tylko umowne rekwizyty - jak siedmiomilowe buty w bajce.
Nie chodzi też o akcję. Już z góry dowiadujemy się, jaki jest koniec. Kto zginie, kto przeżyje.
To jest film o użytkownikach technologii. Każdej technologii, także dzisiejszej, która daje ludziom bez życiowych szans poczucie sprawczości, poczucie że są kimś i coś mogą. Na przykład jakiegoś kolesia w pracy poniewiera szef, on boi się nawet odezwać, ale potem wyżywa się w internecie, gdzie może innym nawymyślać itp.
A zarazem nie wiedzą, że jakby co, to mogą zostać namierzeni. Jak tutaj: koleś nie doczytał umowy, że wszystko będzie nagrywane.
Najważniejszy tekst tego filmu wypowiada jeden z pracowników firmy od androidów. Idzie to jakoś tak: "Nasi klienci to są dupki i wyprawiają z tymi androidami różne dziwne rzeczy. Żyjemy w chorym świecie".
I o tych dupkach i chorym świecie jest właśnie ta komedia.