Podczas oglądania tego filmu do pewnego momentu byłem zachwycony. Dobry scenariusz, który problem narkotyków przedstawia z różnych perspektyw - nie tylko jak jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania "użytkowników", ale pokazuje także politykę narkotykową, sam proces przemytu itp. Kilka przenikających się wątków, aktorstwo na poziomie ( Bel Toro wypadł według mnie najlepiej), ale jest coś co wszystko zepsuło. Praktycznie cały film pokazuje "brudny" i "nieprzyjazny" świat - realny świat. Obraz przytłacza, a do tego pokazuje, że gdy wyjdziemy z kina zostaniemy napastowani tym samym co oglądaliśmy. No i główny mankament, bo gubię wątek - naprawdę spierdolona końcówka. Czułem się jakby reżyser miał mnie za debila - to cukierkowe zakończenie naprawdę zepsuło moje zdanie o filmie. No naprawdę było tam wszystko czego dobry film nie powinien mieć - patetyczne przemówienie, sielanka wśród rodziny, policjant, który nijako "pomścił" partnera. ŻAŁOSNE.
No, ale bez tego film naprawdę dobry i mogę tylko polecić