Film ogląda się jak fragment jakiejś większej całości. Od początku jesteśmy w środku akcji i na końcu porzucamy ją, jak byśmy mieli wrócić do tu za jakiś czas. Tylko że wracamy do niej zaraz po wyjściu z kina, bo to smutna rzeczywistość.
Na uwagę zasługuje niezwykła forma - dawno czegoś podobnego nie widziałem. Każdy wątek kręcony jest przy użyciu innego, kolorowego filtra. Kolory te są bardzo natarczywe i mnie osobiście trochę przeszkadzały. To chyba był zabieg bardziej dramaturgiczny, bo i bez kolorów można się bez problemu połapać o jaki wątek chodzi. Bardzo interesujący jest także montaż i sposób kręcenia zdjęć. Filmowane cały czas z ręki - jak dokument - sceny są w specyficzny sposób skracane - trudno to opisać, ale efekt jest ciekawy.