jedno w tym filmie uderza na pewno - realizm, ale w sumie nic poza tym. Jest to jeszcze jeden film o tematyce narkotykow, ale w sumie to nic nowego do tej kwestii nie wnosi.
I do tego ta dajaca po oczach sepia i blekit - po prostu okropnosc!!
obejrzyjcie, ale nie zapamietujcie, bo nie warto sie dolowac
jedyny element wart zapamietania to Benizio del Toro, ale to w sumie zrozumiale, za cos musial dostac tego Oscara
Cud, miod i orzeszki
Wybacz, ale wlasnie oraz, montaz i realizm jest jednym z wielu punktow in plus tego filmu.
Jest to pierwszy noi do konca amerykanski film zrobuiony przez amerykanow.
Happy End, ktory tak naprawde nim nie jest, i calosc, nie mowiac juz o "pieknej" Salmie, ktora gra 5 min i na tylke zawsze powinna sie pokazywac w filmach (ale to tak na marginesie)