Sam film był dla mnie...dziwny. Po prostu nie lubię tego typu filmów, ze zmutowanymi istotami,
gdyż po prostu nic to nie wnosi do filmu-ani to straszne ani fajne. Co niektórzy mogliby się
upierać 'skoro nie lubisz, to po co oglądasz?'. I tu muszę przyznać, że zachęciła mnie sama
'niewyjaśniona sytuacja', która jest jak najbardziej prawdziwa. Mimo to jednak film tłumaczył
wszystko w najbardziej abstrakcyjny sposób, jaki był możliwy. Skoki w czasie? Teleportacje?
Zaginiona baza pełna mutantów żywiących się <najwyraźniej> ludźmi? Trochę przesadzone.
Trochę bardzo... Najbardziej prawdopodobne z tego wszystkiego to badania Rosjan,no bo raczej
nie UFO... W każdym razie był to kolejny film typu: "grupka studentów [...] wszyscy są
wymordowani".
Ale z całą pewnością wielbiciele takiego kina zainteresowani historią związaną z wyprawą
Diatłowa będą rozpływać się z radości oglądając ten film.
Hej,zgadzam się z tobą. Usiadłam do filmu z pewną taką nieśmiałością;-),bo nie zbyt lubię filmy kręcone z tz ręki..początek był w porządku grupka młodych ludkòw,itd,zaniepokoiło mnie kiedy okazało się że na samym końcu,w mega zadupiu milion ludzi mówi po angielsku(zwłaszcza że oni słowa po rosyjsku nic),potem widoki nieco podreperowały,ale niestety musiały pojawić się drzwi i te masakrycznie schematyczne stworki,niby oni,ale zmutowani,ble,oklepany,tendencyjny temat zapakowany w nowszy pomysł. Osobiście uważam że mogły byćto eksperymenty wojskowe,lub przy użyciu ufo,bo cała ta historia jest wyjątkowo dziwna...:-)