Oglądając ten film nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już widziałem podobny schemat fabuły, tym bardziej, że pomysł turystyki ekstremalnej nie jest świeży. Jeżeli ktoś jeszcze nie miał okazji obejrzeć tego "dzieła", a zastanawiał się czy warto poświęcić mu tę godzinę z okładem, to nie wchodząc zbytnio w szczegóły - niestety, ale jest to kolejna produkcja o grupce amerykańskich nastolatów, którzy jadą gdzieś na wygnajewo i giną jedno po drugim. :)
W trakcie filmu przewijają się jeszcze rosyjski przewodnik, który słysząc o planach naszej sympatycznej ekipy oczywiście oferuje im swoją rosyjską przyczepę, źli wojskowi i tajemniczy schron/bunkier/laboratorium/inne złowrogo brzmiące miejsce, w którym turyści dokonują żywota. Brzmi znajomo? No właśnie...
to obejrzyj ten film jeszcze raz, bo wcale nie jest o tym o czym piszesz.
i Reaktor Strachu przy tym to było rzadkie gówno.
A niby o czym jest? To że upchali pod koniec wątek fantasy z zawirowaniem czasu nie zmienia faktu, że schemat straszenia jest łudząco podobny. Fabuła też prowadzona jest tą samą drogą, co w Reaktorze...
no niezbyt.
bo w Reaktorze mamy grupę nastolatków napaloną na Czarnobyl i ogólnie faktycznie, jadą i po kolei giną.
a tutaj dochodzi jeszcze ten motyw, że to jednak jest wyprawa badawcza/film dokumentalny, a nie wycieczka zwykła. To było odtworzenie trasy, żeby spróbować rozwikłać zagadkę. Mocno inaczej.
Precyzując - w obu filmach mamy do czynienia z grupą dwudziestoparolatków, nie nastolatków. Oczywiście masz rację pisząc, że cele obu ekip nieco się różniły, ale ostatecznie wszystko sprowadza się do tego samego - młodzi, najczęściej podnieceni wyprawą ludzie giną w sposób typowy dla tego rodzaju filmów. Co prawda próbuje nam się wmówić, że część z nich ma doświadczenie, ale potem tradycyjnie popełniają błędy nowicjuszy (decyzja o pozostaniu na miejscu mimo nawalającego sprzętu i tajemniczych śladów w śniegu, ukrywanie wiedzy o schronie przed resztą przyjaciół etc.).
Do tego dochodzi inny znany motyw - praktycznie zaraz po dotarciu do tej rosyjskiej wioski/miasteczka dostają niepokojące ostrzeżenia od faceta ze szpitala (w Reaktorze Strachu rolę tę pełni przewodnik, który w pewnym momencie przebąkuje coś o zagrożeniu, ale ostatecznie udaje, że wszystko będzie w porządku). Nie wiem jak Ty, ale ja dostrzegam tutaj pewne utrate zagrania, które podczas seansu wywołują u mnie poczucie "cholera, gdzieś już to widziałem".
może i tak, tylko jak dla mnie Reaktor to film na 2, a ten film podobał mi się tak bardzo, że zasłużył na 10. wystraszył mnie i zaciekawił jednocześnie, a Reaktor był trochę bardziej prostolinijny i prosty w odbiorze.
A nie sądzisz, że ocena 10 zarezerwowana jest raczej dla filmów absolutnie wybitnych? Rozumiem, że film mógł Ci się podobać, ale w takim wypadku bardziej adekwatna byłaby chyba ocena 7-8.
Czarnobyl. Reaktor strachu przy tym filmie wysiada, tu mamy ciekawy pomysł, łącząc wątki mamy logiczną całość. W filmie
Czarnobyl. Reaktor strachu nie było tego czegoś, napięcia.
Jak dla mnie wręcz odwrotnie- to ten film wysiada przy Czarnobylu. Dla mnie tutaj właśnie nie było napięcia i dreszczyku emocji.
Poczytaj dobrze historię tragedii, bo to się stało naprawdę. Odcięcie języka, napromieniowanie... A jako że to jest HORROR, to sobie stworzyli wyjaśnienie tego takie, jakie widać. Słabe, lepsze... Nieważne. CH** wie szczerze powiedziawszy co się po tym świecie szlaja. Każdy sobie może swoją teorię wysnuć, ale nigdy nikt się już nie dowie co się stało z rzeczywistą, doświadczoną ekipą Diałtowa. Reżyser miał taki pomysł, ty masz inny i ja mam jeszcze inny.
Czarnobyl i związana z nim katastrofa to po prostu czarno na białym pokazane jak było i czemu tak się stało. A w filmie są zmutowani ludzie przez to promieniowanie i to jest tylko bujna wyobraźnia reżysera. I co ma piernik do wiatraka? W Czarnobylu wiadomo co się stało, a na Przełęczy już nie. Zginęli z dziwnymi obrażeniami, w dziwnych pozycjach... Dlaczego? Nie wiadomo.
Zachęcam do zgłębienia większych informacji po każdym podobnym filmie, by później specjalnie się nie chwalić wrażeniami po filmie, bo to czysty brak wiedzy i ignorancja. To, że jest to horror, to jedna sprawa, mniej ważna, ale ten horror wręcz zmusza na koniec by nawet sprawdzić, czy faktycznie coś takiego było, że nie kłamali i skąd pomysł na taki film, czy końcówkę filmu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Oczywiście, że czytałem o tym, co wydarzyło się na Przełęczy Diatłowa - przede wszystkim dlatego zdecydowałem się obejrzeć ten film, więc nie wiem skąd wniosek, że mam jakieś braki w wiedzy. W żadnym fragmencie mojego posta nie narzekałem na prawdziwe wydarzenia, które stały się podstawą do nakręcenia tego filmu, tylko na sposób poprowadzenia fabuły, a to subtelna różnica. Podbudowa w postaci grupy dziewięciu studentów jest świetna, ale to nie ona jest powodem mojej niskiej oceny.
Generalnie rochodzi się o to, że reżyser od początku seansu karmi nas okropnymi wręcz schematami - dostajemy ekipę naiwnych zapaleńców, jakby żywcem wyjętą z horroru pokroju The Breed, która w miarę trwania wyprawy zmniejsza swe szeregi w sposób absolutnie typowy dlatego typu produkcji. W zasadzie przez cały czas ma się wrażenie, że mieszkańcy ukrywają jakąś złowrogą tajemnicę, co oczywiście znajduje potwierdzenie w scenie ze szpitalem. Motyw wojskowych/naukowców przeprowadzających tajemnicze eksperymenty to w zasadzie kolejna klisza. Możnaby jeszcze wspomnieć o zachowaniu głównych bohaterów, ale to już niech każdy oceni sobie sam z osobna.
Nie wiem jak Ty, ale mnie tego typu zagrywki nie trzymają na krawędzi fotela i nie powodują obgryzania paznokci. Film miał oczywiście spory potencjał, bo świetne tło historyczne i umiejscowienie akcji aż prosiły się o nakręcenie jakiegoś hitu, do którego możnaby było wracać po latach, ale w ostatecznym rachunku okazał się zbyt przewidywalny. Przynajmniej takie jest moje zdanie, nie musisz się z nim zgadzać.
Tak czy inaczej dzięki za odkopanie wątku. :)
Pozdrawiam.
Może i masz rację, że to hicior nie był, a w zasadzie wszystko było w nim mniej lub bardziej oklepane, a już wg mnie te potworki - jak najbardziej sztuczne. Ale to jest horror, a ja mam wrażenie czasem, że horror tworzony jest na szybko, by nikt nie ukradł motywu, pomysłu na niego.
Pomysł tej grupki młodych ludzi nie jest głupi, bo w sumie historia musiała się powtórzyć. Film nie był straszny, nie wciskał w fotel jak mówisz, ale plusa ma za to, że odkopał tę oto historię.
Swoją drogą, ja bym chyba nie miała lepszego pomysłu na rozegranie początku, by był mniej przewidywalny, zaś na pewno przyczynę zgonu wszystkich bym inaczej rozegrała, darując sobie zmutowane potworki.