No niezupełnie. Tu maszyny były jawnie agresywne. W Transcendencji tego nie było.
agresywne w Transendencji wcale nie byly, po prostu po pewnym czasie wszystko co żyje zostało by hybrydami pod pełną kontrolą A.I. :)
Czegoś nie rozumiesz w mojej wypowiedzi... Ci ludzie SAMI przychodzili na zabieg, wręcz się go domagali...
bo zostali do tego zmanipulowani, on faktycznie im pomagał leczył ale tez miał nad nimi całkowitą i absolutną kontrolę.
Nic podobnego... On po prostu ich jednoczył, tworzył wspólnotę świadomości, wspólnotę myślenia i odczuwania.
no nie pomyślałem o tym w takiej perspektywie, w takim razie przyznaję ci racje :))
ja też o tej możliwości nie pomyślałam... Al e w takim razie obaj macie rację, bo kontrolę nad ludźmi również przejmował.
Nie kontrolę... Wszyscy w tej wspólnocie stanowili jedność, włącznie z nim samym. Więc jak przejmował?
Ale w takim razie... hmm. Czyli Twoim zdaniem oni cały czas mieli wolną wolę i mogli robić cokolwiek chcieli a nie to, czego on od nich wymagał w danej chwili ?
nie w takim sensie sadze ze to był pewien rodzaj kolektywnej świadomości, sądze że oni czuli się bardziej wolni nawet wtedy kiedy on przejmował funkcje nad ich ciałami :)
Dokładnie tak:) Nika, proste pytanie: czego on od nich wymagał, skoro byli jednością? On nie był szefem, był jednym z wielu równych we wszystkim.
Dobra rozumiem wasz sposób myślenia, ale nie była to typowa kolektywna świadomość, gdzie każdy jest równy każdemu, ale bardziej jak w ulu - moim zdaniem przynajmniej. Nawet jeśli nie przejmował nad nimi kontroli, to tylko i wyłącznie dlatego, że tego nie chciał - ale mógł to zrobić w każdej chwili!
Tak czy nie ? :D
Nie. Pomyśl, co znaczy: jeden z wielu równych... A co do ula, to jeszcze większy błąd. Przecież wspólnie planowali działania i je realizowali, nie instynktownie jak w ulu...
Oglądają film nie odniosłam wrażenia, że oni wszyscy byli równi... a tym bardziej, że cokolwiek z nim planowali.
Myślę, że musiałabym obejrzeć go jeszcze raz żeby zwrócić na to uwagę...