Niestety zwrot znów w stronę tego co było w poprzednich częściach. Zamiast podążać w kierunku wytyczonym przez Bumblebee, czyli historii na mniejszą skalę, nastawioną bardziej na relacje pomiędzy postaciami z jakimś tam przesłaniem znowu mamy historię ze stawką większą niż życie. Są fajne momenty, ludzcy bohaterowie sympatyczni aczkolwiek zbędni, Scourge przynajmniej przez pierwszą połowę filmu był tym kim powinien być Lockdown z AoE, Mirage choć z charakteru bardziej pasowałaby mi np. Hot Shot, ale wtedy wiadomo nie można byłoby pokazać cool umiejętności tego pierwszego. Nie przeszkadzał mi też Pete Davidson, na którego uczuleni są niektórzy, ale to dlatego, że nie mam pojęcia kim on jest i dlaczego tak wszystkich irytuje :D
W filmie jest też pare imponujących ujęć i monumentalnych kadrów, które potrafią ucieszyć oko niestety obraz traci na uroku w wyniku chaosu starć i poszatkowanego montażu co również było problemem części w reżyserii Michała Zatoki. Ponadto charaktery robotów są szczątkowo zarysowane. Lider Autobotów daje sobie wejść na głowę człowiekowi z nikąd oraz zabiera go na misję ratowania świata w zasadzie, bo tak, ale w sumie spoko, bo ludzie mają tu plot armor grubszy niż cybertrońska stal. Ogółem daliby sobie spokój i zekranizowali po prostu Infiltrację, Eskalację itd. z komiksów od IDW ;)