Chyba za bardzo byłam przywiązana do trylogii, Sama i rodziców... nie było dowcipnie jak wcześniej,
tak jakoś bez emocji... chociaż dinoboty były zajebiste :D
Jeszcze nie byłem na filmie ale w 1 trylogii mi się właśnie nie podobał ten cały humor który jest wklejany na siłę do każdego filmu, nie zauważyliście że ten sam rodzaj humoru przewidywalny i robiony pod publikę jest w każdym filmie spider man, Avengersi, Thor, Iron Man itp i nie tylko... Bodajże tylko w Batmanie Nolana i Man Of Steel nie było tego "głupkowatego" humoru.
Oczywiście ile ludzi tyle opinii, moim zdaniem to było fajne kiedyś jak wchodziło pierwsze parę filmów ale teraz to jak pisałem wcześniej jest przewidywalne i nudne. Ile razy łapie się, oglądając film, jak jest scena i już wiem co bohater powie.. nie macie tak czasami??
A co do wątku Sama [Shia LaBeouf ] mi się nie podobał w tej roli, ani wątek z rodzinom.
Chciałbym zobaczyć film transformers w starym stylu jak "hot" "scar" twardym, poważnym, przesiąkniętym efektami [tu akurat się nie zawiodę] stylu bez "śmieszków" ala Piraci z Kabirów"
Mi się wydawało, że cały ten humor w Wieku Zagłady był nieco na siłę.
Ogólnie jestem bardzo rozczarowany tą częścią, bo miałem wrażenie, że w każdej scenie, gdzie miały się na*ać roboty, kamera skakała między ludźmi, pokazywała je pod dziwnym kątem w górnym prawym rogu ekranu skupiając się na twarzy Wahlberga czy w ogóle pomijała całe sceny związane z robotami. Dobrym przykładem był ten pierwszy pościg gdzie Lockdown ścigał Optimusa. Najpierw widzimy samochód i ciężarówkę, potem scena z pościgu ludzi.. a następnie już widać Optimusa skaczącego po dachach w formie robota a za nim goni Lockdown strzelając sobie.. i znowu skupiają się na ludziach. Jakoś oczekiwałem większej ilości brutalnie tłukących się po ryjach robotów i ciekawych walk jak w pierwszej części, a zamiast tego dostałem niemożebnie długi film, gdzie walki były przerywane zbędnymi ujęciami i ucinane w różnych momentach a za każdym razem jak zapowiadało się coś zajebistego, to w sumie było trochę "meh". Nawet dinoboty, które, jak tylko zobaczyłem urzekły mnie do szczętu, podczas walki zachowywały się jak durne zwierzęta a nie jak starożytni, potężni wojownicy.
Mimo, że przez cały ten film coś wybuchało i ktoś tam do kogoś strzelał, to zabrakło mi jakiejś takiej.. właściwej sceny bitwy, brakowało epickości ich walk. Te neo-decepticony Galvatrona były jakieś niewydarzone mimo, że miały być ulepszeniem, nie było też wrażenia skali konfliktu - ich było pięćdziesiąt przecież! A wyskakiwały pojedynczo, by Hound tańczył w kółko jak spasiona balerina i zdejmował je po kolei. Chciałem zobaczyć armię Lockdowna, jakąś epicką scenę walki z Dinobotami w ich humanoidalnej formie, żeby pokazać, jakie były potężne, jakiś szturm sił Galvatrona i większego nacisku na walki robotów, bo pod tym względem chyba każda poprzednia część była lepsza. Za bardzo się skupili na ludziach, za mało na Transformersach.
czyli nie tylko ja odniosłam wrażenie, ze jakby mniej było Transformersów a za dużo gadania i ludzi...
Nie będę pisać bo mam dokładnie takie samo zdanie Rejan22. Też zabrakło mi takiej.... sceny napięcia i roztrzygającej bitwy. Ale nawet nie pomyślałam o dinobotach w humanoidalnej formie- to by faktycznie było coś! Ale wiesz.... jestem pewna, że zaowocuje to następną 5 już częścią i może wtedy Bay nas zaskoczy. Zwłaszcza po końcowej wypowiedzi Galvatrona ,,Odrodziłem się,, - to musi coś znaczyć ;) No cóż, czekam <3
PS Bumblebee był według mnie taki jakiś ,,nieobecny,, i lekko bez charakteru ;/ a kocham go <3 .... i tak
Właśnie strasznie mnie rozczarowało to, że z jednej strony pokazywali sceny takie, jak dinoboty zmieniające formę na humanoidalną zapowiadając jakiś epicki final stand na tym moście by kupić czas Optimusowi i ferajnie, a z drugiej w ogóle nie pokazali ani momentu jakiejkolwiek ich walki, a przyznam szczerze napalałem się na jakieś fajne sceny surowej napierdzielanki robotów jak zobaczyłem tą wielką, kolczastą buławę w ręku jednego z dinobotów.
Zastanawia mnie tylko czemu aż tak bardzo unikali pokazywania walk transformersów a strasznie skupili się na tym, jak te roboty sobie skaczą, robią piruety, salta i skoki przez przeszkody.. może myśleli, że ludziom się przejadły po trzech poprzednich filmach? Ale w sumie poza niepotrzebnymi eksplozjami pana Baya to jedyna rzecz, która tak naprawdę przyciągała widzów do tej serii.
Cóż, trzeba mieć nadzieję, że następna część jednak wróci do schematu prania się po ryjach i odstrzeliwania sobie ton złomu. I fakt, zgadzam się, że i Bumblebee był jakiś taki.. pominięty. Miał może ze trzy własne sceny i też jakoś tak bez większego polotu.