Czwarta odsłona Transformerów rozczarowuje. Jest najsłabszą częścią spośród pozostałych, ale niepozbawioną kilku fajnych obrazków zaopatrzonych w efekty specjalne oraz, w kilka zabawnych scen sytuacyjnych. Na uwagę zasługuje muzyka filmowa skomponowana przez Jabłonskiego, słychać, że kompozytor czuje tematykę produkcji. Odnośnie ścieżki dźwiękowej to jeden utwór hard rockowy wpadający w ucho na 3 godzinnym seansie to zdecydowanie za mało. Nowa ekipa aktorów wypada blado. Plus należy się Whealbergowi, który w roli nadopiekuńczego tatusia w wieku 40 lat marzącego o wielkiej przygodzie wypadł przekonywująco. Reszta córka i jej chłopak strasznie sztuczni i mało wiarygodni. Stara gwardia w roli czarnych charakterów, czyli Tucci i Grammer poprawnie. Czynnik ludzki najsłabiej wypadł w filmie. Wielowątkowość fabularna nie wypadła na korzyść obrazu, widać było, że reżyser nie wiedział, który wątek bardziej rozwinąć. Film byłby idealną rozrywką dla całej rodziny, gdy nie śmierć jednego z ludzkich towarzyszy ukazana zbyt brutalnie jak na oczy chłopca, który bawi się Transformerami. Wygenerowane efekty specjalne robią wrażenie. Przyjemnie patrzy się na walki robotów i słucha dźwięków pola bitwy, ale mimo to odnoszę wrażenie, że reżyser powtórzył schematy z poprzednich części, gdzie pojedynki mechów wbijały w fotel. Kilka słów o tytułowych transformerach. Przedstawiono nam nową ekipę autobotów i ich wrogów. Przyznam się szczerze, że brakowało mi starej ekipy Sideswipa, Mirage oraz Wreckersów, którzy bardziej przypominali roboty w przeciwieństwie do nowych członków drużyny Optimusa prima. Interesująco przedstawiono Optimusa i jego podejście do ludzi, ciekawy jestem jak dalej pociągną tą nutkę osobowości. Mam nadzieje, że nadal będzie tym samy starym Primem, stającym w obronie ludzkości. Żółte camaro Bumblebee nie jest już pierwszoplanowym robotem, na niekorzyść obrazu, brakowało mi jego humoru i walk. Pierwsze skrzypce gra Optimus i Mark. Nowe roboty samuraj Drift, sierżant Hound i spadochroniarz Croosshairs, Deception Lockdown za bardzo humanoidalni pod względem wyglądu. Z nowego składu najbardziej przypadł do gustu Hound z głosem Goodmana. Wprowadzono Dinoboty, tylko T-rex był fajny. Film jest dobry dla zdecydowanie młodszej widowni, gdzie 14-latkowie będą się dobrze bawić. Poprzednie części były dla tych dużych i małych chłopców ta część to już tylko dla tych małych. Proponuje scenarzystom zagłębić się w mitologie transformujących się robotów i tam czerpać pomysły na scenariusz. Czas najwyższy przejść do oceny filmu. Otrzymuje 6/10.