Witam. Chciałbym zapytać tych, którzy film już widzieli: jest to film o Transformerach czy o ludziach, którzy czasem przez przypadek zobaczyli Transformera gdzieś na horyzoncie?
Tak naprawdę moim zdaniem jest trochę tego i tego w sam raz jak dla mnie film jest genialny ;-)o
Jak ktoś idzie doszukiwać się tam jakiegoś głębszego sensu, pytania o sens istnienia, to odradzam. Lepiej oglądnąć wtedy "Wyspę" z 2005 roku. Jeżeli ktoś idzie się dobrze bawić, to śmiało. Lepsze od Pearl Harbor.
Mniejsza o poszukiwanie głębszego sensu. Uważam że w poprzednich trzech filmach było za dużo nudnych, przegadanych scen z udziałem ludzi a za mało fajnych scen z Transformerami. Chciałem się dowiedzieć czy tu też tak jest?
FIlm trwa 2;40h, siłą rzeczy dużo gadają. Tak pół godziny na początku to tylko gadają. Potem się naparzają. Film jak film, musi mieć wprowadzenie do akcji.
Moim zdaniem jest to film o transformersach, którzy widzą ludzi na horyzoncie a ci widzą transformery, które widzą inne transformery, które chcą walczyć z tymi transformerami a te transformery muszą walczyć z tamtymi właśnie transformerami, wtedy też walczyć muszą ludzie z transformerami w koalicji z tymi 2 transformerami i się tak napierdzielają...