Po rewelacyjnej jedynce, dobrej (momentami bardzo dobrej) dwójce powstała niestety bardzo średnia trójka. Tendencja jest spadkowa, więc dobrze, że pan Bay kończy z tą serią bo czwórka mogła by być wręcz tragiczna.
Właśnie wróciłem z kina. no i cóż. (uwaga, będę spojlerował) Przepych tego filmu przytłacza widza. Efektów specjalnych jest stanowczo za dużo. Momentami nie dało się patrzeć, gdyż na ekranie było wszystko a zarazem nic. Nie chce w tym momencie uwłaczać efektom specjalnym, które były fenomenalne. Fabuła nie najgorsza, można było sklecić jakąś spójność. No ale bohaterowie.... tragedia. Główni ok, stanowczo za mało kap. Lennoxa i Epps'a. No i roboty. Totalna tragedia. Megatron to była jakaś po-pierdółka a nie szef Deceptikonów. I jeszcze na końcu w 30 sek rozwalony przez "jednorękiego" Prime'a. Starscream również słaby. Bez polotu, intrygi. Bee za mało było. Zero jakiejś "masakry" z jego strony No a reszta. Co część to dziwniejsze stwory. Mega plusem jedynki było brak udziwnień w tworzeniu robotów. POspolite dwunogi i było cacy. W dwójce się zaczeły udziwnienia ale w zjadliwy sposób. No ale trójka to już kompromitacja. Takie cuda, ż egłowa mała. Ale w złym tego słowa znaczeniu. Muzyka ok. Efekt 3d słaby. 2.5 h z dwoma parami okularów na nosie przyniósł duży ból nosa. Niepotrzebny.
Kurcze, poza tym Multikino puściło tak ciemną wersje filmu, że czerń przykrywała dalsze postaci. Nie ciekawe to było.
Tak jak napisalem na początku. Oby to był koniec Transformerów w wykonaniu Baya i kogokolwiek kto miałby go zastąpić. Pora sobie odpocząć od tych mechanicznych stworów.