Michael Bay kolejny raz serwuje nam produkcję zręcznie nakręconą z masą fajerwerków. Tym razem zrezygnował z wielkich nazwisk. W tym filmie nie zobaczymy plejady gwiazd jak w poprzednich produkcjach: Pearl Harbor, Armageddon czy The Rock. Tutaj nacisk został położony na efekty specjalne, które oczywiście stoją na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście lada dzień pojawi się kolejna produkcja, która efekciarstwem pobije Transformersów. Film ogląda się przyjemnie i raczej nikt nie będzie żałował pieniędzy wydanych na bilet. Jest typową rozrywkowo-relaksacyjną produkcja. Ocena 6/10 (czyli nieźle) nie jest surową oceną. Takie filmy nie zasługuja na więcej. Myślę, że jak emocje wielu fanów opadną nowe dziecko Michaela Bay'a podzieli los "Dnia Niepodległości"
ps. Transformers nie umywa się do Matrixa (oczywiście części I)
ps.2 bardziej cenię oprawę wizualną z filmu "300" choć sam film mnie trochę zawiódł.