Wczoraj byłem w końcu w kinie na "Transformers" i niestety się troszkę zawiodłem. Pierwsza połowa filmu była super i oglądało się ją z zapartym tchem, ale druga to masa pomyłek niepotrzebnych postaci i scen oraz miejscami nuda. Za dużo ogólnie było typowych heroicznych wstawek amerykańskich. Na wielki plus zasługują efekty specjalne, które przez cały film trzymają ogromny poziom, zwłaszcza transformacje robotów. Finałowa walka też ciekawa choć wkurzyło mnie to że uśmiercili wszystkie deceptikony i tylko jednego autobota. Za mało było też rozmów pomiędzy autobotami i deceptikonami, choć ogólnie ich podkład głosowy mi się podobał. Duży plus też za muzykę i humorystykę oraz grę aktorską młodej parki nastolatków. W sumie gdyby bardziej popracowali nad filmem w montażu to mogłoby być zdecydowanie lepiej.
PLUSY
+ Muzyka
+ Efekty specjalne
+ Transformacje robotów
+ Sceny batalistyczne
+ Gra aktorska (Shia LaBeouf, Josh Duhamel, Megan Fox)
+ Humor (zwłaszcza teksty młodego :D)
+ Akcja
MINUSY
- Fabuła (choć z początku nawet dobra)
- Giną wszystkie deceptikony
- Postać dowódcy Sekcji 7 (debil i kretyn w jednym)
- Za dużo amerykańskiego romansu i bohaterstwa (krótkie wstawki, ale zupełnie niepotrzebne)
- Za mało rozmów pomiędzy robotami
- Zniesienie na trzeci plan deceptikonów (prawie nie mówią)
- Finałowa walka miejscami przynudnawa
- Destruktor w formie czołgu wyglądał jak z tektury
Moja ocena 6/10
Film na raz i tylko na duży ekran, ze względu na efekty specjalne i sceny walk.
Widze ze nie oglądałeś dokładnie przezyły dwa Deceptikony. Starscream i Barricade.
''Zniesienie na trzeci plan deceptikonów (prawie nie mówią) ''
A co maja mówić wkońcu to roboty podrugie byli bardziej zajęci zeby zdobyc Cube'a a nie zeby ze soba gadać
Autoboty przeskanowały cała sieć i nauczyły sie mówić itd. A deceptikony miały klapki na oczach i szukały tylko cube'a :P A przeżyły dwa deceptikony:P
Pzdr
LiRu
No dokładnie teraz sobie zdałem sprawę że gra aktorów i efekty właściwie całkowicie ratują ten film. Bo fabuła w niektórych miejscach czasem jest niedorobiona. Pozdrawiam
- Giną wszystkie deceptikony
- Postać dowódcy Sekcji 7 (debil i kretyn w jednym)
- Za dużo amerykańskiego romansu i bohaterstwa (krótkie wstawki, ale zupełnie niepotrzebne)
- Zniesienie na trzeci plan deceptikonów (prawie nie mówią)
- Finałowa walka miejscami przynudnawa
- Destruktor w formie czołgu wyglądał jak z tektury
Tu sie nie zgodzę trochę ale ok.
Wszystko można by w sumie to podpiąć pod punkt pierwszy ;)
Z tego co widziałem, wyglądało na to iż Starscream'a rozwalili w końcu posłali w niego dwie rakiety, które trafiły jak skończył pastwić się nad jednym z samolotów. Co do tego drugiego to nie pamiętam, bo naprawdę ostatnie 10 minut było dla mnie przydługie i nudnawe. W gruncie rzeczy patrzyłem tylko na efekty.
Co do reszty moich minusów to stoję za nimi twardo. Jeśli powstanie kontynuacja, a jak znam płytkość amerykańców na pewno powstanie, to wątpię abym się na nią kopnął do kina.
P.S. Co do tego że deceptikony mało gadają a autoboty więcej bo poszperały w sieci to istny debilizm. Pamiętam że i w serialu w wersji the mowie jedni i drudzy nawijali jak najęci, więc tu liczyłem an to samo.
jakbyscie nie wyszli od razu jak sie swiatla zapalaja w kinie to byscie zobaczyli lecacego w kosmos Starscreama. wiec prosz enie pisac bzdur ze wszystkie zle postacie zostaly zniszczone. ;)