Tak w skrócie można oceni film. Rzeczywiście scenariusz do przewidzenia był do kitu - ale miałem nadzieje, że nadrobi pomysłowościa przeprowadzanych akcji i choreografii i zdjeciami.
A tu ewidentnie nie było na to pomysłu - i właśnie dlatego pan od zdjęć musiał to jakoś zatuszować - kamera non stop sie trzęsła, pokazywała bezsensowne zbliżenia na żelastwa zamiast ujmować fajnie akcje.
Oczywiscie było kilka ujeć ładnych - ale tylko te, ktore pokazane były w zwolnionym tempie - na wiecej ich chyba nie było stać - I jak tu docenić efekty w obliczu tak nieczytelnych kamer? To czego spodziewaliśmy sie po trailerze -czyli ładnych ujęć robotów ze wszelkimi ich szczegółami i akrobacjami podane pięknie i czysto - tak na prawde nie pokazano - a to co było "jazzy" już w wiekszosci widzieliśmy w trailerze.
Postaci, poza głównym bohaterem, który był smieszny, byly bardzo płytkie i czarno-białe - to już transformersy miały więcej osobowości niż ludzie.

Momentami poprostu z braku konretu i totalnej zadymy ktora brała sie nie wiadomo z czego i po co poprostu sie wyłączałem.
Natomiast końcowa scenna roztrzygająca "spór" (z tym cube-m) była totalnie bezsensu i nie wiadomo jaki był jej sens logiczny i przyczynowo skutkowy.
Dużo scen było niepotrzebnie durnie przegadanych i pustych - szczególnie sceny w których zołnierze ze soba gadają i sie powiadomuja przez mikrofalówke...no po co to?

Scenarzyści skopali sprawe poprostu, ale na szczęście dorzucili humoru.
Jak ktoś się nudzi to można sobie spokojnie obejrzeć w kinie - ale bez większych emocji (John McClaine rozwaliłby te transformersy jednym kopem ;)