typowa amerykańska bajeczka dla małoletnich:-/ łamaga zamieniająca się w superherosa i ratująca cały świat przed zagładą, dziewczyna wyglądająca jak z obrazka nawet w trakcie największych bitew, wielki mądry robot, który strzela tekstami o tym, jaka to ludzkość dobra i kochana. oczywiście w trakcie wszystkich (niby) trzymających w napięciu akcji możemy usłyszeć wspaniałe i wzniosłe teksty na różne ważne życiowe tematy. poza tym tradycyjnie : wszystko się wali, a superhirołsi żarciki swoje opowiadają.
ponadto: spać mi się chciało (a wcale nie było późno) podczas ostatniej wielkiej bitwy, która, może i efektowna, ale chyba za długaśna. i oczywiście najbardziej patetyczne dialog, gdy żółty pyta się, czy może zostać, po prostu mnie dobił. nastrojowa muzyczka, odpowiednie ujęcie i fruuu taki ważny i decydujący o istocie całego wszechświata tekst.
jedyny plus: kilka ujęć na interesujące samochody (co to był ten szary???? z obozu dobrych "autobotów"?). proszę na mnie za bardzo nie krzyczeć, bo o gustach się nie dyskutuje.