Film należy traktować trochę z przymrużeniem oka, jest w swoim założeniu banalny i nie ustrzegł się błędów, a scenariusz podobno powstał by wyeksponować sprawność Jasona Stathama i chyba tylko to w nim było najlepsze, no jeszcze ten subtelny humor w dialogach, cudowny komisarz Tarconi i Jason, który przypomina mi bohaterów granych przez Bruca Willisa. Niezłe zdjęcia i gagi. Jednak najlepsze są sceny walki, najlepsza to w zajezdni autobusowej, pomiędzy ciasno zaparkowanymi pojazdami, no i ten ...olej. Sceny te wsparte zostały doskonałą muzyką i z jej powodu skusiłam się by obejrzeć ten film dwa razy. Z trzech filmów: XXX, Bond i Transporter, to właśnie ten ostatni zapadł mi w pamięć.
re:
jak dla mnie filmy są w podobnym stylu, o scenariuszu nie ma co mówić, główne założenie: bohater filmu ratuje "świat lub ludzi" w sposób wyjątkowo efektowny, no co prawda Transporter nie jest filmem o szpiegu ale nie wiele mu brakuje
nadal NIE!
Twoje wytlumaczenie nadal jest dla mnie nie na miejscu. Wrecz odpowiedziałes na moją strone. "co prawda Transporter nie jest filmem o szpiegu "
W kazdym filmie tego gatunku spotkasz sie z kims ratujacym zycie innym ludziom.
re:
może być na twoją stronę ;), poprostu oglądając Transportera jakoś tak porównałam go z filmami które widziałam ostatnio i są w założeniach podobne (wyłączając to że bohater nie jest szpiegiem), mogłabym też porównać ze szklaną pułapką bo właśnie Jason przypomina mi bohaterów Willisa ale tamten film ma już kilka lat i było by to chyba nie fair. Oglądając film każdy ma jakieś skojarzenia i porównania, moim kryterium był sposób wykreowania bohatera, humor, zdjęcia i muzyka, a nie scenariusz i sposób zarabiania na życie postaci. Wszystkie trzy są filmami akcji i tak je potraktowałam, co nie znaczy że wsadzam je do wspólnego worka pod każdym względem.