Z punktu widzenia sztuki filmowej ten film dokumentalny ze zjazdu partii hitlerowskiej, który miał miejsce na początku września 1934 roku - to arcydzieło młodej wówczas i niesłychanie ambitnej aktorki i zarazem reżyserki niemieckiej -Leni Riefenstahl, która wraz z mnóstwem kamerzystów nakręciła materiał zdjęciowy nie tylko za wiedzą i zgodą, lecz wręcz na polecenie samego Hitlera mając dostęp do wszystkich kluczowych miejsc i postaci zjazdu. Zrobione z ogromną pasją i – jak na owe czasy – nowatorskie technicznie. Te same sceny kręcono często kilkoma kamerami jednocześnie. Mnóstwo ruchomych scen, starannie dobrana do obrazów, także rytmicznie muzyka, wyselekcjonowany materiał zdjęciowy. Dbałość o każdy szczegół.
Dla przykładu: początek to przylot Hitlera do Norymbergi. Najpierw lotnicze zdjęcia obłoków na tle muzyki „Śpiewaków z Norymbergi” Wagnera, ulubionego kompozytora Hitlera, potem zbliżenie na zabytki miasta i delikatne przejście muzyki w partyjny hymn NSDAP „Horst Wessel Lied”, pokazany samolot Hitlera w powietrzu i tłumy ludzi na dole przemieszczające się w grupach jak mrówki, wreszcie Hitler kreowany niemal na Boga przybywa z niebios na ziemię witany przez frenetyczny, wręcz rozhisteryzowany tłum, są zbliżenia na uśmiechnięte buziaki dziecięce wyciągające rączki do „Heil Hitler”... Już wtedy zdjęcia lotnicze, zdjęcia pokazujące dynamicznie ten sam przedmiot z różnych kątów i punktów...i można tak dalej wymieniać godzinami. Nic w tym filmie nie jest przypadkiem, wszystko jest dobrane perfekcyjnie.
Aby jednak docenić to arcydzieło przydaje się solidna wiedza historyczna, muzyczna no i oczywiście bardzo dobra znajomość języka niemieckiego, niemieckich mundurów, twarzy polityków III Rzeszy i ich funkcji oraz biografii. Tyle o stronie artystycznej, formalnej.
Co do meritum: to arcydzieło służyło niestety złej sprawie, popierało człowieka odpowiedzialnego za faszystowską, rasistowską ideologię. Wprawdzie sama reżyserka powtarzała wielokrotnie po wojnie, że „Tryumf Woli” to dokument, a nie film propagandowy, że film ten, poza napisem początkowym, pozbawiony jest komentarza. Tym niemniej bardzo wiele zabiegów artystycznych takich jak np. notoryczne filmowanie Hitlera z żabiej perspektywy, a tłumów z góry, tendencyjny dobór zdjęć, np. przewaga uśmiechniętych, młodych twarzy miało niewątpliwie charakter propagandowy. Nic zatem dziwnego, ze film ten otrzymał wkrótce po swojej premierze, w 1935 roku państwową nagrodę III Rzeszy. Nic tez dziwnego, że po wojnie film ten uniemożliwił Leni kontynuowanie kariery reżyserskiej.
Warto jednak podkreślić, że przed wojną film ten otrzymał również znaczące nagrody innych krajów, m.in. francuską. Warto tez przypomnieć, że w gdy powstał ten film, a wiec w roku 1934 Hitler nie był jeszcze zbrodniarzem wojennym, lecz mężem stanu szanowanym i podejmowanym w stolicach europejskich i w tymże roku ów przywódca niemiecki zawarł pakt o nieagresji z Polską.