Nie ma co się rozczulać - gniot. Daje 2/10 za olbrzymie łodzie, za stado koni, za "białego jednorożca", za walecznych Wikingów padających jak muchy, za ich zachowanie (zabij wszystko co się rusza, ścigaj Indian na kraniec świata tylko żeby ich zabić bo ograbić nie było przecież z czego) i za całą tandetę tego filmu. Wszystkim, którzy mają trochę oleju w głowie odradzam oglądanie tego "filmu".
Zywcem sciagniete z norweskiego filmu (patrz: Zobacz tez). Jedyne co zmienili to czas i miejsce akcji, niektore sceny no i aktorzy sa inni. Oczywiscie, jak przystalo na XXI wiek dowalili kupe efektow specjalnych, ktorzych nie bylo 20 lat wczesniej. Tak poza tym to film moglby byc identyczny gdyby nie byl o wiele gorszy.
dokładnie :D INDIAŃSKI RAMBO Z RODOWODEM WIKINGA czego to już nie wymyślą, gdyby to się jeszcze kupy trzymało.
Miałem podobne odczucia po obejrzeniu tego filmu...a raczej żadnych odczuć nie miałem. Leciał na ekranie i się skończył. Koniec. Tak to można określić. Jedyne, co mi się w nim podobało to próba stworzenia "brudnego" świata i klimatu. W pierwszej części filmu udane, w drugiej - nie.