Film ten jest lata świetlne za "Trzynastym wojownikiem". Do końca dotrwałem dzięki znakomitej funkcji przewiń w przód x2, x4, oraz momentami x8. Cyborgi w dwustukilogramowych (na oko) zbrojach z kolcami chrząkający jak świnki rzucili mnie na kolana, indianie z patykami i Rambo załatwiający praktycznie w pojedynkę trzy łodzie pełne wikingów dopełniły dzieła zniszczenia. Za pomocą jakiegoś pokopanego cenzora, który dopuścił film dla dzieci od lat dwunastu, nasze pociechy dowiedzą się w końcu jak wygląda stary topielec, oraz co miecz może zrobić z twarzą, jak za mocno się nim macha... nie pomnę o fruwających rękach, palcach i głowach skąpanych w litrach czerwonej cieczy. Scena - a jakże! - też musiała być, bo widz by się w żaden sposób nie domyślił, że córka wodza czuje miętę do Rambo... Oj, Brakowało czerwonej bandany i huku M60...