Zacznijmy od początku... poznajemy 5 osobową grupę 'pogromców duchów' i dowiadujemy sie, że ich poprzednie doświadczenia i miejsca które odwiedzili, z duchami nie miały za wiele wspólnego. Ten fakt może wyjaśniać durnowate teksty i zachowania którymi chcą duchy przywoływać. Wyjaśniać to może również beznadziejną grę aktorską, bo może 'pasowało to do roli' (tak się oszukiwałam przez pierwsze 30 minut filmu) potem sprawy się mają coraz gorzej, bo już braku logiki i jakiegokolwiek sensu w fabule nie zniese ;) Kręte korytarze, mrok o godzinie 14 pasują bardziej do choroby psychicznej niż do zjawisk paranormalnych, dlatego też obejrzałam tego gniota do końca z nadzieją ze ostatnie sceny wyjaśnią cały ten burdel i obrócą film o 180 stopni (miałam nadzieje, ze sami są pacjentami, coś jak w filmie 'Inni') Bezsensownych sytuacji jest dużo więcej: oczywiście sławienne Rozdzielmy się, smaczne spanie podczas gdy kolegi nie ma już 10 godzin, histeryczne krzyki panienki co 5 minut co sprawia że chce się wyciszyć dźwięk,strzelanie piorunami, opaski, krwawe tatuaże no i moje ulubione ZNIKANIE! Cudowna sprawa.... wszystko to sprawiło że po godzinie siedziałam z niedowierzającym uśmiechem, a pod koniec zminimalizowałam okno pisząc maila. 3 daje chyba tylko za realistycznie wyglądającą krew, trzymanie w napięciu zanim akcja się nie rozwinęła i mój ulubiony motyw kręcenia filmu podręczną kamerą (niestety nie umywa się do Blair Witch Project)