Fabuła jest prosta. Delon jest świadkiem wypadku i zabiera rannego do szpitala. To nie był jednak wypadek i Alain przez cały film musi się ratować. Film ogląda się ciekawie , wspaniały jest pościg ulicami Paryża. Końcówkę bym zmieniła, ale być może Delon jako producent chciał pokazać całą bezwzględność polityki.
Uwaga spoiler
Główny bohater ukrywa się przed ludźmi którzy chcą go zabić, mało tego nawet co niektórych z nich likwiduje systemowo, ze ściganego zamieniając się w ścigającego - czego widocznym i dość prymitywno-łopatologicznym symbolem jest czarna skórzana kurtka i to jeszcze ok. Ale kiedy odmawia współpracy, przecież ma świadomość że dalej będą na niego polować, co zresztą obiecuje mu nowy szef bandyta . I co? Koniec konspiry, luz, łażenie z uśmiechem i radością życia po mieście w oczekiwaniu na kobitę. Po czy zaraz podejdą mordercy w kretyńsko idiotycznej scenie przytrzymują mu ręce, nawet mało sprawna człowiek bez problemu by się uwolnił, naszemu super sprawnemu bohaterowi, który z nieporównywalnie gorszych opresji wychodził cało się, dziwnie to nie udaje, ba on nawet pokornie otwiera usta by likwidatorzy mogli mu do nich wsadzić lufę pistoletu i wykonać swoją w tym przypadku niezwykle łatwą robotę, uwaga na ulicy pełnej od ludzi .
Wcześniej Emmerich dochodzi do wniosku, że nasz dzielny bohater to wysokiej klasy zawodowiec, więc trzeba się z nim ułożyć bo nie da się go zabić i w tymże to celu zaprasza go do siebie. Nawet mało rozgarnięty prymityw wykorzystał by tę sytuację i bez najmniejszego problemu go odstrzelił sam, czy też przy pomocy zawodowców, tym bardziej, że odebrano mu broń, a bez problemu zlikwidowano bezsensownie zresztą: Gassowitz'a, a wcześniej ich człowieka Leblanc'a.
Z takich nielogicznych bzdur mniejszych lub większych, których jest znacznie więcej, jest dość nieudolnie polepione to dziełko. Dziwi mnie że ich nie dostrzegasz.
Pozdrawiam życząc znacznie lepszych filmów z Alainem.
Też dziwiłam się, że on tak beztrosko sobie chodzi po mieście z kobietą (nie z kobitą), a to że nie podjął się współpracy, bo był uczciwym człowiekiem, choć trochę może naiwnym sądząc, że mu odpuszczą. P. S. widziałam dużo filmów z Delonem.
Nie sądził, że mu odpuszczą, wiedział doskonale, że mu nie odpuszczą-odsyłam do sceny, w której odmawia współpracy kobito :)
Ty mnie nigdzie nie odsyłaj chopie :-) to miała być normalna wymiana zdań czy spostrzeżeń, ale widzę, że lubisz pouczać, a więc żegnam przyjemniaczku :-)
nie jestem chłopem nie byłem i nie będę, nie to pochodzenie, choć praca na roli zawsze mi imponowała :)
Co cię ugryzło babo? odsyłanie do sceny miało li tylko na celu uargumentowanie mojej wypowiedzi, nigdzie cię też nie pouczam tylko prezentowałem własne zdanie, które yo za każdym razem starałem się z mozołem poprzeć dowodami czytaj odnośnymi fragmentami z filmu(zresztą o to mnie prosiłaś). nie będę dalej udowadniał ci, że nie jestem wielbłądem więc żegnam Pani nadwrażliwa tudzież w trakcie napięcia przedmiesiączkowego :)
Zgodziłam się z Twoim punktem widzenia a propos filmu, nie godzę się z Twoim (zwracając się do kogoś pisze się z wielkiej litery, tak jak Cię, Ci itp.) traktowaniem kobiet! Te Twoje sformułowania: kobito, babo są obrażające oraz domniemanie napięcia przedmiesiaczkowego, tudzież nadwrażliwości. Dlaczego więc uraziło Cię "chopie" i kto tu jest nadwrażliwy!? Ja odpowiedziałam pięknym za nadobne :-)))
widzę że jesteś już w kolejnej fazie cyklu , więc poziom zołzliwości i wybuchowości znajduję ciut jakby troszkię mniejszym ").
imaginuj sobie waćpanna, że zupełnie nie uraziło mnie twoje "chłopie", bom pod koniec zdania dodał przecie :). (odsyłam do mojego wcześniejszego wpisu :)).
nie piszę też z dużej litery zaimków osobowych bo raczej nie używam dużych liter w onych postach na filmwebie(odsyłam dzielnie do moich wpisów :))., internetowa etykieta językowa jest dość luźna w onym zakresie, a i żaden słownik takiej pisowni nie narzuca. nie narzuca jej także żaden poradnik savoir vivre’u (tak przynajmniej twierdzi prof. m. marcjanik).
więc piszę jak podpowiada mi gust i intuicja. i jestem w tym nieustępliwie konsekwentnym. jak więc widzisz nie ma to nic, a nic wspólnego ze złym traktowaniem kobitek :), które fakt czasami bywają przereklamowane:).
nie będę ci zatem życzył regularnych orgazmów, ale uwierz, że to naprawdę odpręża i relaksuje lepiej niż melisa czy pomniejsze pacanea uspokajające:)
pozdrawiam
Proponuję, a nawet rządam żebyś się odstosunkowal ode mnie i przestał wchodzić w rolę domniemanego znawcy kobiecych faz i doznań, bo to jest żenujące!! Trącisz męskim szowinistą, nie mam ochoty z kimś takim dyskutować na żaden temat, nawet temat filmów. Żegnam ozięble
po pierwsze to ty pierwsza się do mnie się dostosunkowałaś.
po drugie znawcą kobiet nie byłem nie jestem i nie będę bo to po prostu głupie.
po trzecie nie byłem nie jestem i nie będę męskim szowinistyczną świnią bo taka rola mi zupełnie nie pasuje
po czwarte jak się nie ma argumentów to się strzela focha i żegna ozięble
po piąte życzę odrobinki chociaż dystansu i luzu do otaczającego świata bo szkoda zdrowia i nerw
po szóste to
żegnam bardzo ciepło
Owszem ja pierwsza odezwalam się do Ciebie w celach czysto dyskusyjnych i na temat powyższego filmu, ale nie mam w zwyczaju jak niestety Ty okraszać swoich wypowiedzi niegrzecznymi formami typu: kobito, babo itp., chyba, że jestem sprowokowana przez takiego rozmówcę jakim Ty się okazałeś. Poza tym zagłębianie się na forum filmowym przy niby to ocenie filmu w stany emocjonalne rozmowczyni (kobiety), która zareagowala oburzeniem na powyższe formy określania kobiety jest zachowaniem wręcz chamskim. Do swojej kobiety/partnerki/żony też zwracasz się tak czule!? I ośmieszasz jej fazy cyklu miesiaczkowego!? Luz luzem, ale nie toleruję zachowań chamskich i szowinizmu u mężczyzn. Mimo, to pozdrawiam i proszę i przemyślenie swojego zachowania :-)