Nie porównam ekranizacji Andersona z książką Dumasa. Książki nie czytałem. Porównam jednak z innymi przygodówkami, jakie serwuje nam współczesne kino. A więc... film bardzo dobry. Gra aktorów - moim zdaniem - bez zastrzeżeń; fabuła ciekawa i wciągająca; efekty wizualne na wysokim poziomie; sceny potyczek, pościgów, także bez zarzutów; humor na odpowiednim poziomie; kostiumy i scenografia - idealne, cieszą oczy, a muzyka - bez większych uszczypliwości. Co więcej, nie zamierzam czepiać się "zwolnień", jakie coraz częściej stosują hollywoodzcy filmowcy. Film, na tle przygodówek, jakie goszczą na dużym ekranie, spisuje się rewelacyjnie. Nie pogardzę więc sequelem. Niektórzy porównują wersję Andersona z wcześniejszymi ekranizacjami przygód trzech muszkieterów. Czy jest jednak w tym jakiś głębszy sens? Można wyszukać się wielu różnic między nimi. Wielu. Czasem na korzyść tych starszych, czasem to nowa wersja okazałaby się po prostu lepsza. Nie w tym tkwi jednak logika. A w tym, by oglądając film, dobrze się bawić. Dla mnie, osoby nie znającej książkowego pierwowzoru, film Andersona zrealizowany jest perfekcyjnie. Oglądałem "Trzech muszkieterów" Hereka, jak i Lestera. Filmy genialne. Wybitnie genialne. Najnowszą ekranizację ogląda się jednak lekko i przyjemnie. Nie zagłębiając się głębiej w źródło historii, bawić się tu możemy zatem doskonale.