Niestety. Za pierwszym podejściem po 20 min moją determinację zabił patos. Za drugim razem (dwa lata później)udało mi się dotrwać do końca. Może za trzecim dojrzę geniusz.
Co jest w tym filmie niezwykłego? Tak ambity (silący się na ambicję), że aż robi się niedobrze. Niebieskie koraliki wywołały u mnie dziki śmiech i zgorszenie. Mdły,zbyt patetyczny, nie odkrywa żadnej głębi. Główna bohaterka wydała mi się zapatrzoną w siebie nieciekawą pozerką, a domyślam się, że nie o to tu chodziło. A szczerze chciałam, by mnie powalił.
Obejrzałam również "Czerwony" - nie zachwyca, ale też nie razi jak ten i można doszukać się ciekawszych momentów. Na "Biały" nie miałam już ochoty.
Pozdrawiam:)
To ciekawe, bo z tych samych powodów Finowie uwielbiają ten film. W ogóle w Finlandii Kieślowski jest dość cenionym reżyserem.
Ten film jest niezwykły, ale nie dla każdego odbiorcy. To jest zwyczajnie film poetycki i artystyczny. Co do śmieszności - wyobraź sobie jaki śmiech musiało budzić filozoficzne przesłanie słów Hamleta: "Być albo nie być. Oto jest pytanie" na początku XVII, kiedy to Europa wyżynała się aż miło.
Jakimi kryteriami kierujesz się określając film jako poetycki/artystyczny?
Nie wiem, czy Hamlet tym słowom nadaje dokładnie takie znaczenie.
Cóż, dla mnie Shakespeare wciąż pozostaje śmieszny w pewnym sensie.
Ale tekst fajny. :)
Nic dodać nic ująć.. Jak widać sam się klasyfikujesz jako kogoś, kto niekoniecznie jest zamieżonym odbiorcą tego filmu. Sądze, że podobne zdanie masz o wielu innych filmach, o których inni nie wiedzieć czemu mówią, że są arcydziełami..
Zgadzam się, że 'Niebieski' bywa dość nudny momentami i zdarza się, że jest dość niezrozumiały, ale symbolika filmu zrobiła na mnie spore wrażenie. Po przemyśleniu doszłam do wniosku, że mi się nawet podobał.
symboliki nie było wcale tak dużo...wystarczy dobrze interpretować wiersze. Niebieskie koraliki były tym głównym walorem artystycznym i symbolem naraz, co nie znaczy że jeśli miały tytułowy kolor muszą być bardzo głębokim przekazem. Jeśli chodzi o stwierdzenie ,,patetyczny" to nic powiedzieć nie mogę bo to już ukryte Twoje gusta w tym słowie, ale czy nie odkrywa żadnej głębi? Zresztą sama sobie odpowiedziałaś
,,Główna bohaterka wydała mi się zapatrzoną w siebie nieciekawą pozerką, a domyślam się, że nie o to tu chodziło." Zachęcam do kolejnej próby doszukania się geniuszu po paru latach. Teraz nie ma sensu. Pozdrawiam.
Symbolem patosu dla mnie jest Wajda ale jeśli transcendentalność nazywa się patosem...coż
moja ulubiona część trylogii, w ogóle jeden z moich ulubionych filmów. Obudził we mnie najwięcej emocji ze wszystkich 3, pomimo wypełniającej film melancholii :p w ogóle lubie w tym filmie to, jak Kieślowski zgrabnie łamie typowe melodramatyczne konwencje :) poza tym... ten Preisner...
Taaak...Preinser...i jego motyw z "Podwójnego życia Weroniki"...piękno w najczystszej postaci
problem kieslowskiego polega na tym ze zaczal krecic filmy we Francji gdzie przeniknal typowym dla nich poetyckim grafomanstwem
widzialem Amatora i Dekalog I, ktore byly genialne
oraz podwojne zycie weroniki i niebieski, ktorych grafomania jest poprostu zenujaca.
Nie polemizuje.Napisałem,że fragment Preisnera z tej sceny jest dla mnie genialny kropka
Sam Kieślowski powiedzial ze kino bardzo rzadko bywa sztuką i z pewnościa mial na mysli także samego siebie.
Próbowałem aż 5 razy i nie dałem rady nigdy dojść dłużej niż do 30 minuty :) Niestety, dla mnie jest przydługi, przynudny, nie wiadomo o czym. Niczego nie przekazuje, niczego nie porusza (zginął mąż i dziecko w wypadku - takich wątków w kinematografii jest na pęczki; może później zaczyna się coś głębszego, ale nie dotrwałem).
30 minut to dużo by coś wyjątkowego przekazać i zachęcić do dalszego oglądania. Ten film po 30 minutach nie pokazuje absolutnie niczego wyjątkowego.
Na tym właśnie polega fenomen Kieślowskiego.
Oglądasz 20 min Niebieski, 40 minut Weronike i myślisz sobie co w tym filmie jest takiego, aż tu nagle BUM jedna scena i powala Cie na kolana.
Kieślowski nie do wszystkich trafia, szczególnie w Polsce.
Ale jeśli już kogoś zauroczy, to ta osoba jest wielkim fanem kina, życia, filozofii Kieślowskiego.
Nie kupuję tego tłumaczenia. Nie oglądam filmów dla filozofii reżysera. "Nóż w wodzie" jest naprawdę świetny - choć można się domyśleć, jak będzie się rozwijał, to wciąga i zmusza do ponownej refleksji nad męską rywalizacją. O Dekalogu nie ma nawet co pisać, bo to arcydzieło dla mnie.
NIemniej, w trzech kolorach po prostu nie potrafię znaleźć czegoś co mnie zmusi do jakiejś refleksji. Fabuła jest zaś za wolna (np w porównaniu do Dekalogu).
Ogladałem ten film bardzo dawno temu, nawet nie pamiętam kiedy. Ale pamiętam jedno: zostałem powalony na ziemię jego genialnością. Może jest tam patos. Ale pamiętajmy, że patos zawsze łączy się z czymś wielkim (no i kiczowatym czasami, ale to pomińmy). Dla mnie scena basenowa była chyba najpiękniejszą w całym filmie. Nie było tam CHYBA nic szczególnego. Po prostu przewijałem 20 razy i oglądałem na nowo. Piekny film. A grafomanii i nieudolności reżysera, to już na pewno tam nie zauważyłem!
Bardzo lubię Niebieski i Czerwony, ale rozumiem, że te filmy mogą się nie podobać, bo Biały i Podwójne życie Weroniki oceniam niżej, miejscami są śmieszne i puste. To subiektywne odczucie czy coś akurat do nas trafia czy nie.
A ten swego rodzaju "patos"(czasami kiczowaty) to chyba zasługa Piesiewicza - film Niebo z jego scenariuszem jest okropny.
Zgadzam się. Ja tez nie wiem o co w tym filmie chodzi a przez kilka lat byłem przekonany, że o coś chodzić musi na pewno. Otóż wcale nie musi.
Jedno natomiast filmom Kiśla trzeba przyznać - klimat mają niepowtarzalny i charakterystyczny.
Wszystkie Trzy kolory obejrzałem będąc uczniem LO podczas ogolnego spędu uczniowskiego do kina. Wszystkie trzy wywarly na mnie ogromne wrazenie. z kina za każdym razem wychodziłem jakiś taki przygaszony. Było to jednak inne kino niż przyzwyczajony był młody człek. Ten spokój, ta muzyka, ten klimat...coś pięknego.
Najmniej podobał mi się Biały, a Niebieski i Czerwony stawiam na równi. Warunkiem koniecznym jest oglądanie filmu w wersji oryginalnej (z podpisami, bo francuskiego nie znam). Lektor zabiera duszę temu filmowi i wręcz zniechęca do oglądania :/