Tuż przed świtem

Just Before Dawn
1981
5,9 816  ocen
5,9 10 1 816
6,4 9 krytyków
Tuż przed świtem
powrót do forum filmu Tuż przed świtem

"Tuż przed świtem" Jeffa Liebermana to kolejny, ciekawy slasher z początku lat 80-tych, XX wieku. Z okresu, kiedy owy gatunek filmów grozy przeżywał gwałtowny rozkwit swojej popularności. Film, jak większość tego typu, opowiada historię grupki studentów, którzy w czasie wolnym od nauki, wyjeżdżają do jednego z lasów w stanie Oregon, gdzie chcą spędzić kilka dni, jednakże film rozpoczyna się sceną w opuszczonym kościele w samym sercu lasu, gdzie dwójka mężczyzn, z czego jeden z nich to alkoholik a drugi to w miarę ogarnięty dozorca, zajmujący się opieką nad owym budynkiem. Podczas nieobecności starszego mężczyzny imieniem Ty, jego siostrzeniec o imieniu Vachel, zostaje sam w kościele, gdzie zostaje zamordowany przez tajemniczego szaleńca, przy pomocy ząbkowanej maczety. Później akcja filmu, przenosi nas do kamperu młodych studentów, którzy w drodze do lasu, napotykają starszego biologa imieniem Roy McLean, który odradza młodym ludziom, aby nie jechali w góry. Mimo ostrzeżeń, młodzi ludzie nie słuchają jego rad i wyruszają w swoją drogę. Podczas wieczornej zabawy zostają zaskoczeni przez zdziwaczałą rodzinę Loganów, która każe im się wynosić z lasu, gdyż ich obecność "obudzi diabła". Po wszystkim każdy z nich po kolei zostaje pozbawiony życia przez tajemniczych morderców z maczetami. Natomiast zaniepokojony losem owych studentów Roy postanawia wyruszyć na poszukiwania. Jak ma się fabuła? Szczerze, była całkiem przekonująca i bardzo mnie wciągnęła. Nie była do bólu sztampowa, jak w co drugim tego typu filmie. Główni bohaterowie całkiem przypadli mi do gustu, jednak mimo to, byli takim samym mięsem armatnim, którego celem jest zginąć z rąk szaleńca. Jednak ich profil psychologiczny został tu całkiem dobrze przedstawiony. Klimat filmu był naprawdę niczego sobie, piękne krajobrazy leśnej głuszy i początkowa spokojna atmosfera, przypadły mi do gustu i nie odrzuciły. Jednak wszystko się zmienia, gdy jeden z bohaterów zostaje zamordowany przez psychopatycznego mordercę, przy pomocy maczety nad linowym mostem a następnie utopiony w zimnym wodospadzie. Postacie morderców, gdyż w tym filmie gra dwóch psychopatów zostały bardzo dobrze przedstawione. Obaj mordercy, używający tego samego narzędzia, czyli ząbkowanej maczety stanowią bardzo ciekawą odskocznię od "Piątku trzynastego", mimo że klimatem bardzo przypomina horror Seana Cunninghama. Muzyka skomponowana przez Brada Fiedela również przypadła mi do gustu, była klimatyczna, budowała odpowiedni suspens i wpadała w ucho. Cała historia bohaterów została przedstawiona wpleciona w całkiem ciekawą i jednocześnie trzymająca się kupy fabułę. Zbrodnie popełniane przez owych szaleńców są całkiem zróżnicowane i poziomem brutalności nie odbiegają od innych slasherów. Jednak zakończenie filmu nie było aż tak wciągające. Ponieważ sami mordercy, zostali pokonani w zbyt prosty sposób, przez co po zakończeniu filmu niedosyt pozostał. Jednak "Tuż przed świtem" to porządny slasher, który spokojnie mógłby konkurować z "Piątkiem trzynastego". Dla mnie film bardzo ciekawy i godny polecenia.