Wygląda na to, że van Gogh nie postrzelił się na polu, jak uważano powszechnie, tylko w stodole, jak mówi Armandowi wuj tego niepełnosprawnego chłopaka. Koncepcja postrzelenia się na polu miała właśnie jedną, sporą wadę, która jest wspomniana zresztą w filmie - Vincent musiałby przejść spory kawał drogi będąc dość ciężko rannym i mając kule w brzuchu. Postrzelenie się w stodole jest zdecydowanie bardziej możliwe, ponieważ stąd było dużo bliżej do gospody. Co się jednak stało z rzeczami Vincenta? "To jest dobre pytanie", pada w rozmowie między wujem a Armandem. Ktoś musiał je zabrać, ale kto? To jest dla mnie jakaś drobna, ale jednak niewyjaśniona sprawa. Choć może nieistotna, te rzeczy mógł zabrać doktor Gachet na prośbę samego van Gogha, czy ktokolwiek inny.