Pomysł, aby stworzyć film jak z obrazów Van Gogha był genialny. Wykonanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania, jakie miałam przed obejrzeniem "Twojego Vincenta". Piękny to film, trzeba przyznać. Bałam się, że będzie męczący dla oczu przez oparcie się na technice Van Gogha, ale na szczęście tak się nie stało. Fabularnie film jest dość prosty, ale myślę, że taki był zamysł. W sumie ciekawie pokazany zarys życiorysu artysty - poprzez retrospekcje. Wcześniej nie znałam artysty aż tak bardzo, nie wczytywałam się w jego biografię. Film raczej ma zachęcać do dalszego zgłębienia tego tematu osób zainteresowanych, bo "Twój Vincent" skupia się raczej na ostatnich dniach malarza, szczątkowo przywołując najważniejsze wydarzenia z życia długo przed samobójstwem. Pomysł na śledztwo dotyczące tego, co się właściwie stało z malarzem osobiście mi się spodobał, choć tak jak piszę - spowodowało to, że nie jest to biografia 1:1, raczej gawęda o Van Goghu. To zdecydowanie jest film, do którego będę wracać. Bije od niego spokój, melancholia (w sumie to nawet depresja, bo Van Gogh był po prostu skrzywdzonym człowiekiem przez innych ludzi i miał nieszczęśliwe życie), no i to wizualne piękno! Dla tego wszystkiego będę wracać do "Twojego Vincenta".