Robert Pattison choćby nie wiem, jak się starał, nie doścignie Leonarda DiCaprio, a pewnie taki ma zamiar. I nie pomoże mu w tym żadna operacja plastyczna. Przede wszystkim fizjonomia: niemodne dziś pekaesy, zagęszczone brwi. To nie ten typ. Do tego brak uroku osobistego. Nie, to nie jest współczesny DiCaprio (ten jest już solidnym tatusiem). No i dochodzą jeszcze najgorsze filmy, w jakich można wystąpić, tzn. „Zmierzch” i jego kontynuacja. W „Twojego na zawsze” (cóż za oryginalny, zapadający w pamięć tytuł) dał się nawet wrobić sam James Bond – Pierce Brosnan. No, ale dosyć ględzenia, przejdźmy do akcji. Pattison (to brzmi jak słoikowa marynata) chce zrobić na złość policjantowi, który go kiedyś przymknął za agresywne zachowanie i rozkochuje w sobie jego córkę. Poza tym popadł w konflikt z ojcem – Brosnanem. Takie tam dyrdymały dla panienek. Niesamowita scena finałowa (WTC).
OMG! A dlaczego niby miałby ścigać Leonarda w czym kolwiek?!
Robert to Robert, a Leo to Leo. Jeśli on Tobie się nie podoba to ok w porządku, są gusta i guściki ale bez przesady, nie masz podstaw nawet żeby stwierdzić, że on chce go doścignąć bądź upodobnić się do Leo.
Żenujące są wypowiedzi tego typu, ponieważ każdy jest inny i takie porówniania są bez sensu. I jeszcze czepianie się nazwiska hahaha naprawde bardzo na poziomie :)
I skoro jesteś uprzedzony do aktora to wiadomo, że każdy film z nim w roli głównej nie będzie Ci się podobał.
A film `Twój na zawsze` jest jak dla mnie jednym z lepszych filmów, świetna fabuła i końcowka bardzo zaskakująca.