Zapewne przeczytaliście wiele komentarzy mówiących, że film jest monotonny, gra aktorów sztuczna, zaś Pattison jest sztywny jak manekin. Jest tego naprawdę sporo w internecie. Nie zawierzajcie im jednak. Moim skromnym zdaniem jest to jeden z lepszych filmów ostatnich lat, film o życiu, pokazujący zwykłych ludzi, ze zwykłymi problemami. Emanuje z niego szczerość, prawda. Porusza do głębi. Jestem facetem, a mimo tego prawie się przy nim popłakałem (a tak się zarzekałem, że płakanie przy filmach mi nie grozi). Czepianie się gry aktorskiej jest moim zdaniem kolejnym bezpodstawnym oskarżeniem a próba pacyfikowania Pattisona tylko za rolę w Zmierzchu...Pozostawię to bez komentarza. Nie lubicie go za rolę w Zmierzchu, OK. Ja sam nie przepadam za całą sagą. Nie można jednak przyrównywać każdej jego roli do sztywnego i pozbawionego jakichkolwiek wyraźnych ludzkich (co chyba jest oczywiste)wampira. W RM zagrał bardzo dobrze, rola wydaje się jakby napisana pod niego.
Podsumowując, jeżeli zależy wam nie na fantastycznych efektach specjalnych, wybuchach, widowiskowych scenach walki, RM jest moim zdaniem najlepszym wyborem, jaki możecie podjąć udając się do kin.