Czulem sie w obowiazki do Pop Kultury zeby obejrzec jej twór w projekcji innej niz wampiryczna ....
Ale to nie on mnie zadziwil ... ani nikt z czołówki ... mlodocianych aktorow ... Pierce Brosnan ktorego fanem nie jestem zarowno stylu i sposobu budowania przez niego postaci...
Pierwszy raz Pierce w filmie zmiazdzyl swoich kolegow po fachu ...co prawda konkurencji to on nie mial w "Remember me" bo Pattison poki co jest niewolnikiem wizerunku SEXY man i raczej z EMO struktury aktorskiej nie wyjdzie ... aktorsko prezentuje sie podobnie do Haydena Christiansena w gwiezdnych wojnach jest aktorem cielecych oczu czasem przekrwionych gdy lzy maja sie pojawic na policzku ... ale procz tego jest ot co nic wiecej drewnem / figurantem o jednej twarzy .... Tymczasem realnosc uczuc zaprezentowanych przez Pierce Brosnana dla mnie byla wprost genialna .... Musialem sobie znalesc cos w tym filmie co uratowaloby w jakikolwiek poswiecony jemu czas ... Uff uff szczesliwie sie Udalo ....
SPOILER-yzacja
Pierce gra tutaj wydawac by sie moglo niewzruszonego bezwzglednego potentata Biznesowego/Prawnego .... zawsze idealnego w manierach sposobie wyslawiania ... w nienagannym garniturze (oczywiscie od Vistuli rofl!) wlosem na lakier przyklepanym ... oschlym wobec najblizszych profesjonalnie chlodny wobec pracownikow .... tak oto przedstawia nam go Robert Pattison jego syn ... mlodzik z rebelia w umysle i sercu ... niepokorny romantyk ideowiec (przynajmniej tak probuje rezyser go zaprezentowac)
nienawidzi swojego ojca ... gardzi nim ... neguje na potege i daje mu to do zrozumienia przy kazdej mozliwej okazji ... Podczas gdy wraz z kolejnymi minutami filmu Pierce Brosnan jest bardziej ludzki (scena gdy pattison wpada na jego zebranie) prawdziwy w swoim cierpieniu po stracie syna ... w klotni z pattisonem przedstawia mu pewna okrutna prawde ktora Pattison z racji bycia mlodym odrzuca i nie akceptuje ... przyjrzyjcie sie tej scenie ... jesli obstajecie w niej za Patiszonem ... jestescie mlodzi umyslem .... jesli za Brosnanem dojrzalosc ...(kalka czarno biala zawsze dobrze dziala w prostych stereotypach :)
Pozniejsze pojawienia sie Ojca Prawnika jest bardziej wymowne jak jakiekolwiek inne watki tego filmu ... obserwujemy przemiane jaka nastepuje w nim i widzimy realne dzialanie z jego strony zarowno wobec Patiszona jak i Jessica-ki (odbior syna z pierdla odwozenie corki do szkoly)...
Cóż innego pozostalo w tym filmie ? Muzyka ... ale tutaj nie moglo byc jakichkolwiek watpliwosci gdy figuruje nazwisko Zavros .... pierwszy raz mialem stycznosc z tworczoscia muzyczna przy filmie "The Air I Breathe" potem ciekawosc wymusila na mnie przysluchanie sie jego sposobowi opowiadania muzyka historii ... i szczerze uwielbiam wrazliwosc muzyczna i sposob komponowania Marcelo Zavrosa ....
Szczesliwe dla mnie te dwa wymienione przeze mnie elementy uczynily film "Remember Me" ze przygoda z Patiszonem innym niz wampir ... nie byla tragedia ....
NIE kur. BYL MEGA tragedia gdy tworcy filmu stwierdzili zeby tandetnym chwytem ponizej pasa zakonczyc ów film ... ZABieg z 11 wrzesnia 2001 .... ktory nadaje wiekszego sensu znaczenia glownemu bohaterowi ... spowodowal u mnie odruch wkurw. i smiechu zarazem ...
BO oto tworcy stworzili mierna historie o bylejakim chlopcu ... i zdjac sobie z tego sprawe zmuszaja NAS jako Widzow do przemilczenia .... bo w obliczu tamtej tragedi ... Historia Patiszona jest wyjatkowa ... Mlodego czlowieka Idealisty walczacego z niesprawiedliwoscia systemu ... Obronca moralnosci ... spoiwem relacji rodzinnych ... to zakonczenie Wymusza milczenie i refleksje ... ale za przeproszeniem kur. nad czym ?
Uwazam ze ten zabieg scenarzystow jak i rezysera jest tak wulgarny jak sranie na ekranie ... Tandetnosc historii zredukowac poprzez Realna rzecz jaka byl atak na WTC .... to swoisty bandytyzm ... i brak poszanowania ....
NO TAK ! A jesli ta Historia wydarzyla sie naprawde ?
bezczelnie scenarzystom tego filmu mowie 1/10 .... podczas gdy Pierce Brosnan ma 8/10 a muzyka jest 10/10
Mówisz o posunięciu z 11 września 2001 roku jak o ciosie poniżej pasa. Poniżej krytyki. Chwytem tandetnym.
Muszę się do tego w jakiś sposób ustosunkować ,gdyż wydaje mi się iż twoja ocena jest trochę niesprawiedliwa.
Mało jest filmów ,które w tak dobitny sposób ukazują ile spraw zostało przez tą tragedią niedokończonych, ile ludzi straciło bliskie osoby, nie mówie ,że koniecznie takie jak postać którą grał Patinson...Bo nie jest to film,który bezpośrednio mówi o "zamachu" na WTC... Jest on punktem kulminacyjnym...tyle.
Co do całej opowieści?
Gdyby nie ostatnie 5 minut filmu, byłby to prosty film, o tym jak utrata bliskich osób w przeszłości wpływa na nasze obcene życie. Efektem tego są właśnie tak odmienne charaktery, rysy psychologiczne.
Ja dałem bardzo wysoką ocenę...
Muzyka idealna.
Gra Patinsona? ooooo tak, o wiele lepsza od gry w cyklu "Zmierzch" (tam grał w sposób w jaki ja sam bym potrafił zagrać przy jego wyglądzie). Mam nadzieję,że wybije się z wizerunku jaki mu wykreowano! Di Caprio jest idealnym przykładem ,że można wyrwać się z szufladki ! Na początku, też był aktorem nieco zdrewniałym...
Pierce? Nooo zagrał na prawdę na baaaardzo wysokim poziomie...I zgadzam się z Tobą w 100%...
Reszta aktorów? Nooo oglądało się ich "Normalnie"...
Podejmij dyskusję. Niech temat się rozwinie.
Dzięki.
Pozdrawiam.
"Co do całej opowieści?
Gdyby nie ostatnie 5 minut filmu, byłby to prosty film, o tym jak utrata bliskich osób w przeszłości wpływa na nasze obcene życie. Efektem tego są właśnie tak odmienne charaktery, rysy psychologiczne." świetne podsumowanie tak właśnie jest i gdyby nie koniec film byłby naprawdę źle zrobionym gniotem a tak jest naprawdę rewelacyjnym tworem chociażby z samego odwrócenia motywu światła z cieniem i o tym że koniec jest zaledwie początkiem. Szkoda że są osoby które widzą w tym tylko tani chwyt reklamowy .
Zgadzam się z założycielem tematu, że ciężko pod koniec filmu wyczuć intencje reżysera nad czym tak na prawdę mamy sie zastanowić, co jest ważne? Ostatnie 5 minut (genialna muzyka i uczucie żalu,straty na twarzach aktorów) ukazało właśnie ulotność życia - ten deser, który lepiej było zjeść na początku. Na szczęście główny aktor zdążył zasmakować tego deseru przed śmiercią i nadało sens jego istnieniu. Te właśnie niby błahe rozmówki na temat życia omawiane podczas pierwszej randki głównych aktorów dają do myślenia, ale dopiero po dłuższym zastanowieniu.
MorganaBlackcat .... gdybys byla na tyle uprzejma napisac innymi slowami co masz na mysli poprzez "...odwrocenia motywu swiatla z cieniem..."
Koniec jest poczatkiem ... truizm wybitny ...
aha dziekuje ze zlitowalas sie nade mna ... i w malo wyrafinowany sposob musialas wdrozyc interpersonalny przytyk ...
Naprawde jestem szczesliwy gdy ocenia sie ludzka wrazliwosc ...
do PFMH
Ciezko bedzie mi sie odniesc do twojego Posta .... tam Gdzie ja widze chwyt tani zabieg ... ty masz duzy stopien wyrozumialosci jak i tolerancji ... i super !
Ja miewam slabosci do niektorych tytulow gdzie fabula wola o pomste do nieba albo jest mnostwo niedorobek ... ale znajduje sobie jakis punkt zaczepienia...i plyne razem z wizja rezysera/scenarzysty ... W "remember me" obserwowalem film o konflikcie wewnatrz rodzinnym zepsutej i zniszczonej relacji .... Gdzie zlosc 21 chlopaka przeslania mu wszystko inne ... jego buntowniczosc wzgledem systemu Ojca ... i wielkie serce wobec siostry ktora darzy opieka jaka winien otoczyc ja jej Ojciec ... Zgadza sie na glupi zaklad ... w trakcie realizacji tego zadania odkrywa w sobie uczucie wyzsze ... Podejmuje probe konfrontacji z prawda ... jego dziewczyna ciezko to znosi ale jak przystalo na Film wybacza wraca ... i tak o to gdy moznaby pomyslec "wszystko sie ulozy" dostajemy BOMBE w postaci WTC ... ktora niczego nie unaocznia niczego nie uzmyslawia ... bo tak naprawde co czujemy wraz z momentem ujrzenia Patisona w WTC ? Co poczuliscie ? Zaskoczenie ? Wspolczucie ? Żal ?
To jest wlasnie ten chwyt ktory mnie pogniewal ... bo oto ogladam melodramat o relacjach miedzyludzkich mlodziencu ktory brnie przez zycie wedlug wlasnych zasad ... ktore konfrontuje z rzeczywistoscia ... ale zeby dodac Patosu wsadzaja nam glownego bohatera z ktorym (zakladam) sympatyzujemy i morduja go w naszych wyobrazniach wyzwalajac uczucia...czego nie udalo sie wydobyc ze mnie przez caly film ... a na sam koniec tworcy palcem kiwaja na mnie palcem i mowia .... TY MUSISZ cos Poczuc do glownego bohatera ! on nie moze byc tobie obojetny ... PATRZ jak mlody czlowiek umiera a tak niewiele w zyciu przezyl ! ale to zycie ktore mial bylo takie niewinne i piekne ! lituj sie nad nim wspolczuj jemu empatyzuj z nim ...
Jaki tak naprawde przekaz ten film ? sam patiszon w postaci narratora z offu powiedzial to nam na poczatku filmu przytaczajac "Gandhiego" o byciu aktywnym a nie biernym wobec zycia ... zeby zyc jego pelnia ... nie marnowac czasu tylko robic,czynic,byc .... Przepraszam was najmocniej ale takie łopatologiczne traktowanie widze uwazam za niestosowne ... ot co! Kolejny film promujacy "carpe diem" z rozwaga ... Od 20 lat swiat filmu ciagle nas tym katuje i udeza w czyje struny ? w czyje gusta ? Mlodych ludzi oni maja byc odbiorcami glownymi takich filmow w przedziale wiekowym od 15-25... to do nich trafia najmocniej idea czerpania z zycia i wyzyskiwania go jak najlepiej sie potrafi ... w "Remember me" obrzydliwym zabiegiem jest odebranie tej ideii poprzez przestraszenie widza ... ze jesli nie bedzie zyl pelnia zycia jesli nie bedzie natychmiast wszystkiego odczuwal to moze znalesc sie w takim WTC... a potem juz nic nie bedzie ... wiec WIDZU ! otrzasnij sie bo zycie jest kruche ... Kurcze chyba jestem troche na te banialuki za stary ....
Hmm chyba napisalem znowu to samo tylko inymi slowami ... lol
Wiecie co jest smutne. Niektórzy po prostu nie wiedzą na czym polega kreatywna krytyka, od bezpodstawnego opluwania i szydzenia z drugiego człowieka. Następnym razem jak będziecie reagować na czyjeś posty to zastanówcie sie czy jest potrzebny taki pejoratywny ton.
Ja po obejrzeniu tego filmu wcale nie współczułem Patinsonowi. Zginął. Jego życie się zakończyło i tyle. Bo gdy dosięgła go śmierć nie miał już wpływu na dalsze zdarzenia. Najwięcej współczucia miałem dla jego rodziny...to oni stracili kogoś kto mimo swojej buntowniczej natury wprowadzał życie do familli...
Ojciec był żywym trupem, który później dopiero po akcjach syna odsłania swoje "lepsze ja"...
Siostra miała w bracie ojca, przyjaciela, kumpla, był dla niej podporą...
Widać ciążące od samego początku nad postacią graną przez Patinsona fatum.
Od pierwszych chwil wydaje nam się ,że "ten chłopak źle skończy"...bynajmniej ja tak miałem. Ale w duchu każdy pewnie sobie powiedział "nie, to jest dramat, z wątkiem romansu i to nie może się skończyć źle"
(Moje własne odczucia odbioru filmu)Cały film był trochę źle doświetlony a dopiero pod sam koniec było dobrane światło bardzo dobrze. Mi się ogólnie cały film odbierało ciężko i jakoś tak nie za bardzo przyjemnie Dopiero sam koniec pokazał co jest ważne.Według mnie .Ten film był skierowany głównie do rodzin ofiar a na szczęście nie do nas. Dla mnie scena z 11 września była kluczowa I gdyby pojawiła się na początku to by był kolejny film o ofiarach które nic w sumie nie znaczą. A tak zobaczyliśmy chłopaka w depresji który i tak by pewno popełnił samobójstwo zupełnie nikomu nie potrzebne .Dla mnie ważnym jest to żeby tamtych osoby pamiętać jak dawniej jak normalnych ludzi a nie pomniki z 11 września Przepraszam za tą uwagę ale czytałam kolejny wpis i mnie trochę poniosło. W ogóle to podoba mi się twój wpis a za tę uwagą to naprawdę przepraszam i nie była skierowana do Ciebie .
Dodam jeszcze że mi nie chodziło o brak wrażliwości a raczej o brak zrozumienia że ten film jest skierowany do konkretnego odbiorcy.
Tak sobie myśle, że oglądając te wszystkie filmy o 11 września nigdy nie doznałem takich głębokich emocji jak oglądając "Remember me". My nie przeżywamy tej tragedii tak głęboko, bo nie znamy tych ludzi, nie znamy ich rodzin, znajomych.
Nie wiem, czy reżyser i scenarzysta chcieli taki zabieg zrobić, czy chodziło im o przekazanie innych emocji. Możliwe, że poszli na łatwizne i chcieli koniecznie wzbudzić w nas tak silne emocje w tak prosty sposób. Może to ich błąd, że stworzyli i połączyli tyle scen niezwiązanych z samym przesłaniem filmu, ale dzięki temu ukazuje że wszystko co robimy w naszym życiu: codzienne obowiązki, praca, miłość jest ważne a tak szybko przemija i nawet nie zauważamy końca. Bym się nawet zdziwił gdyby reżyser chciał aż tak głęboko ingerować w naszą psychikę, ale ile jest ludzi tyle interpretacji.
Mnie film poruszył i niejedną osobę, patrząc po ocenach, a to jest plus dla reżysera, już nie patrząc jakie zabiegi musiał do tego wykorzystać.
Wydaje mi się ze chcieli zrobić coś co jest szokujące a jednocześnie da innym nadzieje na wyjście z depresji.