Dramat w tym przypadku to nie tylko gatunek.
Nie rozumiem tej nijak łączącej się historii. Scenariusz rodem z seriali disneja, gdzie treść jest
chyba mniej przewidywalna. Oczywiście, do czasu. Tego,że główny bohater znajdzie się w wieżach
WTC nie można było przewidzieć bo to nie ma związku. Szkoda,że nie znalazł się na titanicu albo w
tupolewie, dopiero byłoby się czym zachwycać. Jestem załamana. Przede wszystkim główny bohater
jako buntownik - żenada. Jego zemsta na policjancie- nie mam słów.
"Tego,że główny bohater znajdzie się w wieżach WTC nie można było przewidzieć bo to nie ma związku." No właśnie tak samo osoby które zginęły w tym zamachu nie mogły tego przewidzieć, bo też być może nie miało to związku z ich życiem. Buntownik faktem z niego słaby. A zemsty żadnej nie było bo sam powiedział że ma to gdzieś i wybacza temu gliniarzowi. A to że zagadał do niej i zostali parą to "czysty przypadek" (niczym w komediach romantycznych tylko że tam takich "przypadków" jest do porzygu)
Jak dla mnie ta końcówka doryła ten film do końca XD Generalnie wciskali tam tyle życiowych dramatów, ile tylko się dało. Nie do końca wiadomo, o czym była ta produkcja. Pattinson po raz kolejny udowodnił, że umie grać tylko patolę, lol. Taka moda na sukces wciśnięta w półtorej godziny ciągłego filmu i do tego wszystkiego na sam koniec jeszcze katastrofa WTC, bo przecież smutnego bohatera trzeba jeszcze dobić XD