Wcześniej zastanawiałam się, dlaczego ludzie na podobne patologie pokazywane w filmach u Smarzowskiego reagują dobrze i lubią jego filmy, nikt się nie obraża na niego, a sam Smarzowski dostaje dużo nagród. I teraz jak się nad tym zastanowiłam, to myślę sobie, że ludzie lubią te filmy Smarzowskiego, bo one są o nich i oni to wiedzą. Smarzowski przedstawia tych ludzi w złym świetle, ale oni przecież wiedzą, że tacy są. Ale jest jedna istotna różnica pomiędzy Szumowską, a Smarzowskim (wcześniej myślałam, że to chodzi o to, że Szumowska jest kobietą, a Smarzowski facetem i facetom wolno więcej, po za tym mężczyznę-reżysera dosyć poważanego, nikt nie odważy się skrytykować). Ludzie wiedzą, że Smarzowski ze swoimi filmami nie jeździ po światowych festiwalach takich jak Berlinale, więc nie pokazuje naszych wad za granicą. I to chyba o to chodzi, że Szumowska miała czelność pokazać ten film na „niemieckim” (choć tak naprawdę międzynarodowym) festiwalu w Berlinie i teraz te "wstrętne" Niemcy zobaczyli jacy jesteśmy i jeszcze za takie coś o zgrozo dostała nagrodę. No, toż to się w głowie nie mieści! Przecież brudy trzeba prać w własnym domu. Dulszczyzna jak się patrzy.
No to teraz jadą po niej, byle by zhejtować, opluć, przyczepiając się do tak bzdurnych rzeczy jak to, że nie nakręciła czystej biografii Grzegorza Galasińskiego, a pozwoliła sobie tylko wykorzystać jego historię przeszczepu do swojego filmu FABULARNEGO! Wszystkie te bzdurne tematy na forum Filmwebu typu „Fakty vs Fikcja”!
Ach, już szkoda słów…
Mnie osobiście sam film się bardzo podobał, aktorzy świetnie zagrali zwłaszcza Mateusz Kościukiewicz i Agnieszka Podsiadlik. Szkoda mi zwłaszcza Mateusza, że nikt nie mówi o jego świetnej roli, wiemy z wywiadów ile poświęcenia ona od niego wymagała, a wszyscy skupiają się tylko na jego żonie i atakowaniu jej.