...warto włączyć sobie Twisters. Film relaksuje neurony, rozluźnia synapsy i usypia aktywność całego organu. Kosztował 200mln dolców z których fajna Kejt wykminia sposób na tornada i poznaje Tajlora - który też łowi burze i puszcza Kejt oczko. Scenariusz pisany w nauronowym śnie dla gimbazy chowanej na netflixie już.... Stąd dość wysokie noty.
Polecam.
Tak, pozostaje się z godzić z Twoją opinią, ale, musimy pamiętać: "miliony much nie mogą się mylić"
Do stada dołączyły zdumiewająco dobre recenzje krytyków filmowych, więc to szerszy trend dewaluacji sztuki filmowej - na poziomie eksperckim także! Więc co my, sentymentalni prości odbiorcy kina wiemy... Dwójkę damy, to wszystko. pzdr
Myślę że akurat tu na filmwebie to ta sztuka "krytycka" jest taka jak jej oczekują klienci, bo w sumie oni są konsumentami tego badziewia które oni tutaj rozdają za reklamy sponsorowane
Tak, w sumie scenariusz mogli oprzeć na mołdawskim kinie drogi, gdzie bohater przechodzi metafizyczna przemianę, a ostatnie tornado jest jednocześnie stanem jego duszy. A nie czekaj, to po prostu blockbuster xd
Film jest po prostu nudny, mdły. Twistera oglądałem w kinie, szału nie było, ale z sentymentu (bo tamtego z żoną) włączyłem. Przerwałem, by nie tracić czasu. Tu nie chodzi, że to ma być kino wysokich lotów, powinien być dreszczyk, jakaś akcja, niepokój. Najsilniejsze wrażenie wywołał we mnie defragmentator, który bezczelnie zajął nie ten monitor, co powinien. OmijaĆ z DALEKA.
Nie bądź złośliwy i nietolerancyjny... Młode osoby studenckie mogą w filmie utożsamiać się jako osoby profesorskie. Dialogi wczesnego gimnazjum nie mogą im przekreślać czucia się naukowcem, to byłaby dyskryminacja.... Gdy młodego murzyna porywa tornado, też nie wiemy, czy przed nieuchronną śmiercią nie utożsamiał się jako biały naukowiec - scenariusz pozostawia widzowi niedopowiedzenia i to akurat zaleta. Gdy mózg odpoczywa - można wszystko.
Ten film jest w cholerę męczący, od przewidywalnego i sztucznego wątku romansowego, po równie sztuczne efekty specjalne i dialogi dla idiotów.
Ten film jest w cholerę męczący, od przewidywalnego i sztucznego wątku romansowego, po równie sztuczne efekty specjalne i dialogi dla idiotów.
oj tak...a całość spina idiotyczny pomysł, że kobitka, która nie ogarnęła totalnej podstawy jaką jest ustalenie potencjału frontu burzowego i uznała mega burzę za słabą burzę jest jednocześnie przedstawiana jako genialna szamanka pogodowa, która spojrzy na kłosy siana, dmuchnie dmuchawca i wie co i kiedy...
Dosłownie od pierwszych scen zalatywało sztampą, płaskimi postaciami, wtórnością i przewidywalnością. Oraz potworną głupotą. Naprawdę ciężko mi się to oglądało. Pierwszy Twister nie był zbyt błyskotliwy, ale miał dużo ciekawiej narysowanych bohaterów. Tutaj mamy próbę wzorowania się na tamtym stylu, próbę nieudolną, sztuczną i pretensjonalną. Do tego ta muzyczka w tle dla piszczących gimnazjalistek. Wszystko tu było podobnie plastikowe, jak ta muzyka.
po takim opisie totalnie chce się oglądać. jprdl Najlepsza sekcja komentarzy to tutaj. u made my day bro.