patetyczne amerykańskie. Daisy lubię od filmu Gdzie śpiewają raki, Glen błysnął w Tylko nie ty. I po obejrzeniu tego ostatniego wybrałam się na Glena do kina. Czegoś niestety zabrakło. Ja tu charyzmy Glena nie widzę, ani emocji pomiędzy nimi, nie ma też dużo z gatunku katastroficznych, polecam sale dream w Heliosie, ratuje dłużyzny. I na marginesie co za głupia maniera, nie ma teraz filmów poniżej 2 godzin plus 20 minut reklam? Jutro porównam z Twisterem.