PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=603016}

Twixt

4,5 991
ocen
4,5 10 1 991
5,0 3
oceny krytyków
Twixt
powrót do forum filmu Twixt

Strasznie mdłe, absurdalne, zmieszane i ciężkie do przyjęcia kino. Nazwisko Coppoli tutaj lekko
dezorientuje, bo po Kilmerze to już można się spodziewać udziału w produkcjach mniejszej sławy.
A już nazwisko Poe w tym projekcie to zupełne nieporozumienie.

Jeśli ktoś jest zainteresowany krótką recenzją wizualną to zapraszam tutaj :
http://www.youtube.com/watch?v=Qf3MwLsIVBc

ocenił(a) film na 10
Despair

A dlaczego Poe jest nieporozumieniem? Wszystkie elementy wbrew pozorom klarownie są wyjaśnione i pięknie się zazębiają, a nazwisko Coppoli zapewnia reżyserię na wysokim poziomie. Chociaż muszę przyznać, że tak cudownego, oniryczno-horrorowato-poetyckiego arcydziełka się po nim nie spodziewałem. Napewno łatwe w odbiorze nie jest, ale kto powiedział, że wszystko musi wpadać w brudną rzekę zwaną mainstreamem? Kto powiedział, że jest już tak źle z widownią, że nie można zrobić ambitniaka (nie znoszę przesadzonych ambitniaków, robionych pod pseudokrytyków, ale "Twixt" taki nie jest - naprawdę daje masę satysfakcji oraz nietypowych wrażeń estetycznych z seansu!) gdzie nie wszystko musi być podane na tacy? A! Muszę jeszcze wspomnieć, że i ja miałem obawy przed Valem Kilmerem, który kojarzy mi się z żałosnymi produkcjami, lądującymi od razu na DVD, które pozwalają przeżyć oraz opłacić czynsz... i na niewiele więcej. Poza tym sam trailer jakoś specjalnie nie zachęcał i Kilmer wyglądał tam jak zmęczony, przećpany spaślak. Zagrał jednak fenomenalnie! Od dawna nie zostałem tak pozytywnie zaskoczony!

ocenił(a) film na 2
Darkengar

Proszę więc przeczytać Poe i wtedy wszystko się rozjaśni.
Wątki w filmie są czystą kalką z jego poematów i opowiadań, aczkolwiek po Coppoli można było się spodziewać czegoś więcej niż tylko kalki. Przy mdłej grze Kilmera i przerysowanych postaciach rodem z filmów klasy B tworzy to bardzo karykaturalny obraz. Całą ta dosłowność zabiła poezję, robiąc z historii co najwyżej podrzędny dramat i pijacki sen.
Wrażenia estetyczne są właśnie na rażąco niskim poziomie! I kto jak kto, ale Coppola nie może się bronić przecież brakiem doświadczenia.
Po obejrzeniu filmu mam wrażenie, że główny bohater powinien co najwyżej spotkać się ze Stephenem Kingiem (nic do niego nie mam, po prostu myslę, że on już przyzwyczaił się do marnych ekranizacji na podstawie jego twórczości).

ocenił(a) film na 10
Ewa_Ordynarna

Proszę wybaczyć, ale E.A. Poe oraz H.P. Lovecraft to moi literaccy mistrzowie (sam jestem pisarzem) i przeczytałem praktycznie wszystko tych geniuszy (wszystko, do czego fanatyk może mieć dostęp, oczywiście nie idzie przeczytać wszystkiego np.takiego Lovecrafta, bo większość jego opowiadań, którymi wymieniał się listownie m.in z Robertem Blochem, Clarkiem Ashtonem Smithem, czy Robertem Howardem - a to tylko jedni z najsławniejszych, korespondował z masą młodych pisarzy zafascynowanych jego publikacjami w „The Scientific Gazette”, zagineła, albo bardzo ciężko się do nich dostać. Po części tak samo było z Poem, którego Lovecraft uważał za swojego mistrza. W sumie w biografii każdego, jest wiele wspólnych, a nawet bliźniaczych elementów, zwłaszcza jeśli chodzi o współprace z gazetami i publikacje wierszy i prozy na ich łamach). Dla Pani "Twixt" może wydawać się pijackimi majakami kończącego się pisarzyny horrorów klasy B, który we wczesnych latach, kiedy miał lekkie i świeże pióro, był zafascynowany prozą i poezją Poego, a teraz, kiedy ma największą blokadę twórczą, wraca do swoich "złotych czasów". Dla mnie film jest czymś więcej. Jest ciekawym obrazem grozy, z klimatem, którego nigdzie wcześniej się nie dopatrzyłem (można szukać nawiązań do Burtona, starych filmów noir, czy Miasteczka Twin Peaks, oraz innych obrazów Lycha, ale przy tym dzieło Coppoli nie popada w żaden schemat i ucieka od jakiegokolwiek zaszufladkowania). I cóż złego jest w tym, że Hall ma wizje, w których występuje właśnie JEGO literacki mistrz? Poza tym, o gustach się nie dyskutuje, Pani film się nie podobał i nie znalazła Pani w nim tego, co znalazłem ja. Proste, jak puenta "Czarnego kota" Poego :).

ocenił(a) film na 10
Darkengar

PS. Marne ekranizacje Kinga? No to już wszystko jasne. Wychodzi na to, że albo Pani nie widziała takich filmów jak "Skazani na Shawshank", "Zielona Mila", "Smętarz dla zwierząt", "Przeklęty" czy chociażby świetna "Mgła", i z góry zakłada to co piszą niektórzy na forach, albo obejrzała Pani tylko "coś" takiego jak "Magiel" i na tle tego horrorku klasy Z ocenia całokształt - a tak nie wolno. Zawsze trzeba zagłębić się troszeczkę w temat, żeby móc wydać TAKI osąd jak: "nic do niego nie mam, po prostu myslę, że on już przyzwyczaił się do marnych ekranizacji na podstawie jego twórczości" w kwestii prozy Kinga czy jej ekranizacji. Może pomyliło się Pani z Mastertonem? ;)

ocenił(a) film na 2
Darkengar

Gdyby Poe naprawdę spotkał Halla, to oskarżyłby go o plagiat :) Film nie pozostawia nawet cienia wątpliwości co do inspiracji: mgła nad rzeką/jeziorem i samotny most, spacer aleją ponurych drzew, opuszczony hotel, młoda kobieta w bieli ( i oczywiście łopocząca na wietrze biała koszula w zwolnionym tempie...), krypta cmentarna, śmierć młodej kobiety, motyw wampiryzmu, diabeł na wieży, itp. itd.
Ale na co chciałabym zwrócić uwagę - film (zarówno fabuła, jak i zdjęcia), nie czerpie z twórczości Poe - on ją w dużej mierze NAŚLADUJE, w dodatku wszystkie wymienione wcześniej motywy występują w takim zagęszczeniu, że nie pozostawia nic z atmosfery tajemnicy, żadnej poetyckości, ani nawet grozy. Zamiast hołdu - teledysk na temat albo streszczenie w pigułce. Scenariusz nie pozostawia miejsca na refleksję, bo o czym tu myśleć? Wszystko zostało powiedziane, a nawet przegadane.

I nie wiem czy nazwałabym to kwestią gustu, po prostu zwróciłam uwagę na inne aspekty filmu. Sama historia nie byłaby dla mnie zła, gdyby została inaczej sfilmowana.

ocenił(a) film na 10
Ewa_Ordynarna

To jest kwestia gustu. Ty mówisz "przegadany", ja mówię "dobrze opowiedziany", ty mówisz "brak klimatu", ja zaś mówię "specyficzny klimat". Poego z tego co czytam, aż tak dobrze nie znasz (o prozę mi chodzi), a starasz się zarzucić komuś brak wiedzy (najprawdopodobniej nie spodziewałaś się, że ja akurat jestem fanatykiem prozy Poego i Lovecrafta, a tu znok! :) ) samemu jej nie pokazując.

"Sama historia nie byłaby dla mnie zła, gdyby została inaczej sfilmowana."
Widzę brak konsekwencji w tym co piszesz. Najpierw piszesz: "Scenariusz nie pozostawia miejsca na refleksję, bo o czym tu myśleć?", a zaraz później, że historia, czy scenariusz właśnie, nie jest zła. Mi historia bardzo się podobała i sposób w jaki opowiedział ją Coppola również (a zaskoczyło mnie to, bo to przecież nie są klimaty tego reżysera). Troszeczkę miotasz się po różnych tematach obrażając przy tym Bogu ducha winnych ludzi (Kilmer, Coppola, a zwłaszcza Stephen King).
"Gdyby Poe naprawdę spotkał Halla, to oskarżyłby go o plagiat :)"
Dlaczego? Poe tak naprawdę jest manifestacją tęsknoty za utraconym talentem. Wiemy, że Hall na początku napisał 1-2 genialne powieści, a później wpadł w romans z hurtowo pisanymi horrorkami dla młodzieży typu "Mordercze wiedźmy z Greenvale", czy "Wampirza noc rozpusty" tylko po to, żeby opłacić alkohol, rachunki oraz alimenty (w takiej właśnie kolejności). Oprócz tęsknoty, Poe jest także tą bezsilną chęcią wspięcia się na wyżyny talentu, na piedestał twórczy, z ktorego Hall dawno spadł (a może nawet nigdy na nim nie był i stąd ta frustracja?). Onirycznego Edgara Allana Poe można w filmie interpretować na wiele sposobów, co z kolei stanowi o tym, jak dobrym obrazem jest "Twixt". Mówiłaś też o motywie wampiryzmu (było tam o wampiryzmie oraz sekcie wyznawców Szatana), co z kolei jest pokazaniem jak "normalna" społeczność Swan Valley boryka się z problemem hermetycznych poglądów i ksenofobii społecznej. Zwykły przechodzeń widzi takiego młodego człowieka, który ubiera się w skórę nabitą ćwiekami, jeździ motorem i rozbijając namiot nad jeziorem (czyli "szuka siebie", własnego stylu, własnego pomysłu na życie, buntuje się, czego np. rodzice nie mogą zaakceptować chcąc, aby syn/córka skończył studia, założył rodzinę oraz garnitur do pracy), widzi jako wampira/satanistę. A to strasznie egoistyczne, bo takie osoby zapominają jakie były za młodu, czy nawet są teraz - idealnie pokazuje to postać szeryfa, który gardzi "wampiryczną młodzieżą z namiotowego obozu" szukając pretekstu aby zapełnić cele w areszcie, a sam jest wielkim fanem (fanatykiem nawet) książek Halla. Bardzo wiele aspektów filmu, z tego co czytam umknęło ci. Albo po prostu z góry świadomie przymknęłaś na nie oko chcąc przed samą sobą uargumentować niską ocenę i upewnić się w przekonaniu, że obejrzałaś "gniot" (tylko tak naprawdę nie wiem dlaczego...).
No i jeszcze odnośnie oceny. Uważasz, że film jest słaby. Filmom słabym stawia się oceny pokroju 4-5. 1-2 jest zarezerwowane dla totalnych nieporozumień, gniotów i zbrodni na kinematografii. Czyli np. obrazów takiego Uwe Bolla. Tutaj tak nie jest. Jeżeli film się nie do końca podobał, lub w ogóle, to przynajmniej wystaw rzetelną ocenę. Każdy, powtarzam KAŻDY film ma jakieś plusy. Nawet ten na 1.

ocenił(a) film na 2
Darkengar

[od teraz napiszę w skrócie, żeby nie było nieporozumień]
1. Scenariusz w obecnym kształcie jest zły a nie koncepcja, to mam na myśli.
2. Wypraszam sobie to "miotanie" się. Staram się wytłumaczyć szerzej swoje zdanie, a że się różni to chyba nic złego?
3. Zarzuciłam brak znajomości tekstu tylko przez to, co dla mnie było oczywiste i o czym napisałam - kalki i niesubtelne naśladownictwo, rażące w oczy (przynajmniej mnie).
4. Akurat postać szeryfa była jedyną, która wniosła do filmu nieco autentyczności. Tę młodzież, którą opisujesz - pokazano w przerysowany sposób, zupełnie niepotrzebnie (pseudosatanizm i cytowania Baudelaira w oryginale można było sobie darować, bo to już nadaje stereotypowy ton);
5. rzadko stawiam złe oceny, ale tutaj już uzasadniłam dlaczego, nie będę powtarzać, że film jest poniżej poziomu twórcy, dlatego oceniłam surowo, jako "bardzo zły jak na pana Coppolę". Nie było pozytywnego zaskoczenia. Nie było zaskoczenia w ogóle.
6. Poza tymi kasowymi hitami Kinga w czeluściach kinematografii kryją się jeszcze np. "Łowca snów", albo "lepiej" - "Autostrada strachu". Poleciłabym zapoznanie się, gdybym była złośliwa. Stracone godziny życia.

Może po obejrzeniu jeszcze kilkunastu innych filmów w podobnym klimacie i późniejszym powrocie do omawianego zrozumiemy się lepiej, a może i nigdy, więc to tyle ode mnie na pożegnanie. "Let's agree to disagree", pozdrawiam.

Ewa_Ordynarna

pozegnanie juz bylo, ale musze to powiedziec.
piekno tego obrazu polega na tym, ze widzielismy tam zupelnie rozne rzeczy... kalka, autentycznosc czy inne rzucane i zarzucane, jak doslownosc tu nie pasuja zwyczajnie.
poza tym, jaka mlodziez? tam nigdy nie bylo zadnej mlodziezy, heh.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones