Trailer zapowiadał coś tragicznego (nie w pozytywnym sensie :P) i całkowicie mnie zniechęcił do filmu (bezsens, zerowa gra aktorska, dziwna praca kamery, Val Kilmer -
gruby, spuchnięty i wyglądający jak naćpany przez Coppolę, żeby w tym filmie zagrał). Przypomniałem sobie o nim widząc 2-3 dni temu jeden z tych "klimatyczniejszych"
plakatów (nie to "tłajlajtowe" coś na stronie filmu xD). Z braku lepszych rzeczy do roboty i filmów do oglądnięcia, zasiadłem do "Twixt'a". Teraz, świeżo po seansie
stwierdzam - 10/10 i <3. Oniryczne cudo ze świetnym Kilmerem, dziwnym miasteczkiem i jego mieszkańcami (jeśli ktoś grał, to idealnie pasuje do mieszkańców Swann,
zachowanie ludzi/npców w "Deadly Premonition" - horrorze na X360), którzy stylem bycia i dialogami z głównym bohaterem strasznie niepokoją. Do tego Kilmer wygląda
DUŻO lepiej niż na trailerze, pokazuje, że jeszcze się nie skończył (a ostatni film z jego udziałem jaki pamiętam to... O ZGROZO! - nie, nie dlatego, że zły, tylko dlatego, że to
było tak dawno xD - "Batman Forever"). Ogólnie aktorstwo jest na wysokim poziomie. Oczywiście ktoś nie czujący konwencji zarzuci sztuczność oraz niedorzeczność
wypowiadanych kwestii i zachowania, ale TAK TO MIAŁO WYGLĄDAĆ! Tematyka snu na jawie przewijająca się przez cały film, efekty specjalne, którym oczywiście można
zarzucić sztuczność i przerysowanie, ale znowu, tutaj pasuje to idealnie i wygląda jak dla mnie wspaniale. Muzyka, scenografia... no i GE-NIAL-NY Edgar Allan Poe... jak dla
mnie perełeczka i małe arcydzieło. Ale patrząc na ocenę filmwebową - za cholerę się nie znam XDDD.