Gdy zobaczyłem trailer, pierwsze co pomyślałem to " Chriss i bracia Russo - to moze być dobre". Oczywiście jakoś wybitnie sie nie nastawialem bo Netflix często pokazywał, że warto na coś czekać, a potem przychodziło rozczarowanie. Otóż nie tym razem!
Od razu trzeba wspomnieć, że nie jest to kino głębokie z przekazem, który odmienia życie. Owszem, jakaś fabuła istnieje, choć schemat jest dość oczywisty i często spotykany. Mimo wszystko ogląda sie to przyjemnie.
Co mnie w filmie najbardziej urzekło?Duże wrażenie zrobiła na mnie scena pierwszego pościgu, która w sumie wraz późniejszą akcją w budynku, były nakręcone jakby w sposób ciągły, jakby jednym ujęciem. Oczywiście widać cyfrowo doklejone przejścia z ujęcia na ujęcie ( żeby nie było, że faktycznie uważam iż było to jedno ujęcie).
Do tego, jak na braci Russo przystało, końcówka wydaje sie oczywista, ale ostatnią sceną trzeba wywołać konsternacje by pozostawić widza w niepewności. Już miałem ocenić film na 7, ale wlasnie ta końcówka sprawiła, że ostatecznie dostał on 8.