Niegłupia fabuła filmu, świetni aktorzy. Jednak czegoś mi w tym wszystkim brakowało. Jakoś nie widziałam przesłania. Można obejrzeć, ale nie spodziewajcie się niczego zaskakującego.
Jak dla mnie film bardzo dobry. Wbrew opini większości ludzi uważam, że scenariusz był całkiem dobry. Nie wiem czemu, ale inne tego typu filmy po prostu by mnie nudziły, a ten film raczej zachęcił mnie do zobaczenia go do końca. Ja widziałem przesłanie - ludzie nie mogą się ograniczać jedynie do jednej rzeczy, bo przez to wogóle się nie rozwijają. Należy wyjść poza swoje granice - "poza obraz", aby naprawdę żyć szczęśliwie, robic to co się naprawdę chce, a nie ograniczać się tylko do zasad narzuconych przez poprzednie pokolenia. Film bardzo ciekawie zrealizowany, przy bardzo dobrej grze aktorskiej, muzyce jest dla mnie taka małą perełką filmową...Szkoda, że tylko dla mnie:(
Nie tylko dla Ciebie:-) Ja rownież uważam ten film za bardzo dobry (w zasadzie to mało powiedziane)! Z wielką chęcią zobaczyłam go po raz kolejny. Jest jednym z moich ulubionych filmów! Kreacje aktorskie, przesłanie no i oczywiście wątek sztuki (a to najważaniejsze;) - po prostu perfect!
Zgadzam się. Czegoś tam brakowało. Jak dla mnie jedna ze slabszych ról Julii Roberts. Ten film często porównuje się do "Stowarzyszenia Umarłych Poetów". Gdzież mu do tamtego!
Stowarzyszenie umarłych poetów jest zupełnie o czymś innym... Fakt, miejsce akcji i bohaterowi podobni (nauczyciel + uczniowie), ale na tym kończą się podobieństwa. Uśmiech Mony Lizy jest dla mnie przede wszystkim filmem feministycznym, nie ma nic wspólnego ze "Stowarzyszeniem..."
Nie można zamknąć tego filmu do kryterii feministycznych. Jezeli film mówi o przełamaniu pewnych granić ( tak jak jedna z poprzedniczek nazwala to "wyjściem poza treść obrazu"). To nie feminizm tylko ukazanie walki o indywidualność, wyjście poza pewne schematy, a przede wszystkim "walka z samym sobą".
Walka o indywidualność jest feminizmem ;) Nie każda, ale ta ukazana w filmie jednak jest. Piszcząc "film o feminizmie" nie miałam na myśli tego, że jest on wyłącznie o tym, ale dla mnie właśnie to jest w nim najważniejsze. Film jest co prawda prosty, ale mówi prosto o bardzo ważnej rzeczy, która nawet dziś jest problemem.
Wszyscy zapomnieli o jednym. Film miał nie tylko przesłanie, ale również pokazuje, jak dużo kobiety przeszły, zanim zostały w pełni akceptowalne w społeczeństwie mężczyzn. W tamtych czasach nie indywidualizm u kobiety nie miał racji bytu, był tępiony nie tylko przez mężczyzn ale co gorsza - przez same kobiety. Pokazuje, że nie ważne, ile pasji miały indywidualnie, nie zawsze to wystarczało. A szkoda.