Nie doszukuję się tu żadnego przesłania, niczego głębszego. Jak trafnie określił założyciel poprzedniego tematu - Polański najwyraźniej zajmował się w tym czasie głównie robieniem jaj.
2/10
Ale robienie jaj chyba nieźle mu wychodziło. Z tego mogłoby przecież powstać naprawdę dobre (jajcarskie) dzieło. A to, że film jest krótki? Pozwala to na dopisanie własnej historii... ;) Pozdro
No i ta kobieta! Nie widzimy jej twarzy - jest tylko obiektem seksualnym. Ładnym do tego, co podwyższa walory filmiku. A facet myjący zęby? - nie jego się tam raczej spodziewałem
Może, może... Zdecydowanie wolę jednak dojrzalszego Polańskiego, tego z "Lampy", "Gdzie spadają anioły" czy "Ssaków" (oczywiście rozmawiamy o etiudach).
Nie wiem, nie znam się. Tych tytułów, które wymieniłeś (jeszcze) nie widziałem. Nadrobię. Choć wiadomo jedno: powyższe "dzieło" - just for fun.
Dokładnie, mimo to za sam pomysł postanowiłem nie ocenić aż tak surowo tej etiudy. Jednak trzeba sobie powiedzieć, że:
"Morderstwo" , "Uśmiech zębiczny" i "Rozbijemy zabawę" to były po prostu strasznie przeciętne produkcje krótkometrażowe.
Porównując z Kieślowskim czy Hasem to jak niebo, a piekło. Zupełnie inne klasy krótkich metraży.
Chyba Polańskiemu nie chodziło o stworzenie arcydzieła, a raczej o humorystyczny film o niewielkim nakładzie pracy, co według mnie, mu się udało.
To było ćwiczenie w szkole filmowej, zdaje się, że nawet temat był studentom z góry zadany. To tak jakby lekarzowi wyciągnąć bzdury, które wypisywał na kolokwiach, kiedy miał 20 lat :-)
Zresztą to pouczające, tak móc popatrzeć, że nawet sam wielki Polański kiedyś nie wszystko umiał... to pokazuje jak wiele w pracy reżysera znaczy warsztat i doświadczenie.
Dziwiłbym się, gdybyś się doszukiwał, tak jak to robi spora część komentujących toto tutaj. Takie coś większość młodych ludzi zrobiłaby dzisiaj zwykłym telefonem komórkowym z wyższej półki, w dodatku w kolorze i bez zarysowań; gdyby zaś usiąść przy prościutkim Windows Movie Makerze, w kwadrans dodałaby stereofoniczny dźwięk znośnej jakości. I jeszcze redakcja (ufam, iż wybaczy mi odrobinę jadu) w sekcji "opisy filmu" wrzuciła 2 takowe w tym jeden sążnisty, w którym siląc się na odkrywanie drugiego dna wznosi się na szczyty kabotyństwa. Ludzie, traktujcie to jako pamiątkę po reżyserze - tym cenniejszą im starszą - i nic poza tym! W przeciwnym wypadku liczę na to, że i opisy moich tego typu "dzieł" znajdą należne im miejsce na Filmwebie i Wikipedii;-)