W sposób modelowy - według feministycznej teorii filmu - autor odebrał kobiecie jej podmiotowość pozbawiając ją prawa do własnej indywidualności i prawa do spojrzenia. Kobieta jest tu wyłącznie anonimowym obrazem swej cielesności, obiektem erotycznym dla oglądających ją męskich oczu, przedmiotem ich pożądania.
Temat pewnie już dawno nieaktualny, niemniej jednak nie mogłem się powstrzymać :)
Tak więc... ehkm:
Przepraszam Cię bardzo... Wszystko rozumiemem - feministyczna teoria filmu itp... Ale... Wytłumacz mi proszę: jak powinna być przedstawiona kobieta w krótkometrażowym filmie o podglądaczu? Mężczyzna ten powinien podglądać jej (zapewne niezwykle interesujące) wnętrze? Czy też powinien obserwować ją zmagającą się z problematycznymi słowami, kiedy ta walczy z patriarchalnym językiem, który to owej biednej kobiecie przypisuje określone miejsce w strukturze? Nie wiem jak Tobie, ale mnie wydaje się, że skoro ktoś już zdecydował się na kręcenie filmu o podglądaczu, to pole do manewru ma, co tu dużo nie mówić, niewielkie... No chyba, że chodzi Ci w ogóle o podejmowanie takiej tematyki? W takim razie, czy żeby kino nie zalatywało mizoginią, patriarchatem i zniewoleniem kobiet przez mężczyzn, to każdy reżyser winien kręcić filmy o tym jak dobrze kobiety sprawdzają się w rolach męskich? Wydaje mi się, że zdjęć kobiet na traktorze naoglądaliśmy się zbyt dużo w PKF :)
Naprawdę, zupełnie nie rozumiem o co Ci chodzi. Tzn. rozumiem, ale uważam, że w przypadku tego filmu to wystrzeliłaś z armaty w powietrze. Jeśli chcesz rozpatrywać filmy w odniesieniu do f.t.f., to może lepiej przyjrzyj się na ten przykład tzw. "filmom akcji" z lat osiemdziesiatych. Tam to dopeiro: "autor odebrał kobiecie jej podmiotowość pozbawiając ją prawa do własnej indywidualności i prawa do spojrzenia. Kobieta jest tu wyłącznie anonimowym obrazem swej cielesności, obiektem erotycznym dla oglądających ją męskich oczu, przedmiotem ich pożądania."
Pzdr.
A ja uważam, że faktycznie w tym filmie jest pokazane uprzedmiotowienie kobiety, tyle że nie jest ono implikacją męskiego szowinizmu, lecz samym tematen filmu:]
No... nie jestem taki przekonany. Jak dla mnie to po prostu pierwsze szlify Polańskiego, eksperymenty z kamerą itp. Dorabianie ideologii do tego filmu (podobnie jak i "Morderstwa"... chociaż tutaj można polemizować) wydaje mi się dosyć naciągane.
Ale może nie mam racji. W takim razie podaj mi proszę jakieś źródło w którym Romek mówi, że taki był jego zamiar. Tylko jakieś zbliżone wiekowo do samego filmu, bo zauważyłem, że reżyserzy którzy już coś osiągną mają często skłonność do dorabiania ideologii do swoich tworów z czasów filmówki.
Pzdr.
Czuję, że gdyby Polański to przeczytał (chodzi o feministyczną teorię) to by spadł z krzesła ze śmiechu.
A czy to ważne co Romek na ten temat mówi? Jak sam zauważyłeś twórcy lubią po czasie dorabiać ideologię do swoich tworów. Ja w tym temacie zdecydowanie podzielam zdanie Lyncha- wszystko, co reżyser ma do powiedzenia na temat danego filmu powinno zawierać się w nim samym. Reszta, tj. interpretacja, należy wyłącznie do widza. A interpretację każdy może mieć inną i to jest piękne.
Pseudo inteligencka nadinterpretacja. Piękne piersi i zasłonięta buzia, nie muszą być odczytywane jako feministyczne pierdoły o uprzedmiotowieniu, wręcz przeciwnie, piersi to atrybut kobiety, nie w pełni ją wyrażający, ale bardzo ważny. Jak czytam takie feministyczne pierdoły to od razu wiem,że ktoś chce być mundry i ma jakieś kompleksy.
:-)
a mi się wydaje że dlatego ma zasłoniętą twarz bo roman nie mógł znaleźć żadnej koleżanki coby chciała cycki pokazać i w końcu jakąs uprosił że bez twarzy będzie :)