Wychodzi na to, że gdyby Taylora nie wysłano nigdy w lot kosmiczny, nie dostałby się na "Planetę Małp", nie zniszczyłby Ziemi i nie spowodował ucieczki trójki bohaterów, a tym samym nie dałby początku inteligentnym małpom w pierwszym miejscu, czyż nie? Czyżby zatem Taylor był od zawsze istotnym elementem linii czasowej i to jego wina, czy też jedynie przyspieszył on dominację małp na Ziemi?
Wytworzył raczej drugą linię czasową. W pierwszej, "oryginalnej", ludzie się wybili i świat przejęły małpy, Taylor przyleciał, Brent przyleciał, wysadzili planetę, koniec zabawy. Wybuch atomówki cofając Zirę i Corneliusa wytworzył zaś inną linię czasową: taką, w której zalążkiem rewolucji stał się Cezar. Innymi słowy, na planetę znaną z części 3, 4 i 5 nigdy nie przyleciałby Taylor, bo wylądował na planecie z części 1 i 2.