Nie dość, że główny bohater był "nieogarem" z irytującym głosem to w dodatku OWY BOHATER PRZEZ CAŁĄ SCENĘ W TOALECIE NIE UMYŁ RĄK! Jak to zobaczyłem to czułem się, jakbym był brudny... Ble!
Porażka, naprawdę dziwię się, że Nicholas i Monica grali w czymś takim. Aktor grający głównego bohatera ledwo mówi, taką ma dykcję a o grze aktorskiej nie wspomnę nawet...do tego scenariusz fajny, ale film zrypany. Przez cały film główny bohater na naukę magii poświęcił ledwie chwilę (na nic mu się to zdało bo niczego porządnie się nie nauczył) a potem nagle rzuca czary! Zakłada pierścień i fiu! Patrzcie jaki czarodziej. Ostatnia scena walki mnie osłabiła do reszty...tak to z tym typem na H (Horvath? czy jakoś tak) naparzają się przez cały film i nie mogą go pokonać a tu nagle jedno pierdnięcie i po gościu. Z tą całą Morganą to samo, i ten smut, że nagle zaczął czarować bez pierścienia. Nie no...masakra. Nie jestem wymagającym widzem, lubię komerchę, wiem, że to bajka i bujda na resorach, ale ludzie! Minimum logiki i jakiegoś sensownego rozwoju akcji a potem sensownych zakończeń!