Bardzo kiepski film. Ani śmieszny, ani inteligentny, ani przyjemny (jak to widnieje w recenzji). Odrobinę sprawę ratuje aktorstwo Rockwella i Huston, ale nie na tyle żeby dało się to obejrzeć do końca. Cień zainteresowania opuścił mnie po ok. 30 minutach, bodajże po godzinie odpuściłam sobie. Przypuszczam, że książka była niezła a temat dość nośny, ale niestety nie wyszło. Ode mnie 1.
szkoda, bo ksiazke naprawde lubie, a teraz boje sie obejrzec fiml, zeby wrazenie mi nie siadlo :D
Chciałem zrobić hejtera i po was pojechać...ale nie mogę bo patrząc na wasze oglądane filmy ciężko powiedzieć że się nie znacie co prawda filmu nie do końca zrozumiałem ale była w nim moc.
Myślę, że "Udław się" nie jest wcale gorszą prozą od "Fight Club" tego samego autora. Co więcej ten film miał spore szanse na powtórzenie sukcesu "Podziemnego kręgu". Widzę jednak dwa podstawowe mankamenty tej produkcji - skromny budżet i brak reżysera wizjonera. Clark Gregg to co najwyżej sprawny wyrobnik, któremu nie udało się podźwignąć fabuły. Zdaje się, że zupełnie nie miał pomysłu jak przenieść powieść na ekran. Szkoda mi tylko Sama Rockwella, bo to wyśmienity aktor a tu mimo niezłej gry sprawiał wrażenie zagubionego na ekranie.
Jeśli film nie jest ani ''śmieszny'' ani ''inteligentny'' to oznacza że jest bardzo kiepski ? Jest chyba troche więcej kolorów,ale nie dojdziesz do tego nie oglądając nawet filmu do końca,więc na jakiej podstawie go oceniać,bo chyba końcowe wrażenie ma w tej ocenie jakiś udział?