Owszem, są wizualizacje komputerowe, fragmenty inscenizacji, są kompetentni historycy wypowiadający swoje uwagi, naświetlający problemy od różnych stron, są liczne zdjęcia lotnicze, ale by się skupić na przekazywanych treściach trzeba mieć duże samozaparcie, bo wszystko zagłusza, przytłacza nieustanne, wzmożone tło dźwiękowe.
By po prostu dobrze słyszeć opowieść lektora, naukowców usiłowałem cofnąć ilustrację dźwiękową za pomocą funkcji w telewizorze, musiałem pilotem kliknąć pod "trybem dźwięku" na "wyraźny głos", ale i wtedy, gdy tło dźwiękowe (czyli muzyka, efekty dźwiękowe) zeszło na dalszy plan, miałem kłopot w skupieniu się na tym, co się mówi i pokazuje. Nawet i to, co się pokazuje bywało przesłonięte efektami komputerowymi (jakimiś filtrami barwnymi, itd.). Naprawdę, psycholodzy alarmują, że współczesny człowiek żyje w natłoku bodźców, ma ich może kilkaset razy więcej niż człowiek sprzed wieków, nie trzeba tego jeszcze eskalować. Nadmiar efektów niweluje ewentualny zysk edukacyjny płynący z treści historycznych przekazywanych niby w nowoczesny i plastyczny sposób. Gdyby usunąć ten natłok efektów, głównie dźwiękowy, oceniłbym film na 7-8, a tak na 5, ale to raczej z grzeczności, bo temat jest święty dla Polaków, no i miałem telewizor wyposażony w cenną funkcję "wyraźny głos".