Sama koncepcja filmu mi się podoba. Aktorzy próbują dotrzeć do osoby chorej na depresję, wnikając w jego świat. Brzmi bardzo prawdziwie. Nie zapominajmy jednak, że depresja to choroba taka sama jak każda inna. Główny bohater, kompletnie oderwany od rzeczywistości po rozmowie z nieznajomymi ludźmi, nagle w cudowny sposób został uzdrowiony!! Niesamowite...
Jeszcze ten kolejny zbieg okoliczności, że kobieta prowadząca kółko okazała się być jego żoną!!
Film naprawdę mi się podobał pomimo, że należy do tych "skazanych na sukces", bo wiecie depresja takie ważne i smutne...